A jak atmosfera – niczym na mundialu mogli poczuć się sympatycy beskidzkich klubów „kopanej”, którzy przez nasz portal zaproszeni zostali do udziału w eliminacjach, a następnie 32-zespołowej fazie głównej facebook'owych mistrzostw. Zabawę w jej premierowej edycji wygrał Sokół Słotwina, którego kibice byli najaktywniejsi w wirtualnym strzelaniu bramek.

B jak baraż – jeśli piłkarze Podbeskidzia utrzymują na wiosnę kurs stosowny do tego z rundy jesiennej, to na finiszu sezonu 2019/2020 możemy być świadkami barażowej rywalizacji o Ekstraklasę z ich udziałem. Przypomnijmy, że w tej wystąpią zespoły z miejsc 3-6. tabeli I ligi, a więc aktualnie także „Górale”. W Bielsku-Białej myśli się jednak wciąż głównie o awansie, gwarantowanym lokatami na wyższych stopniach „pudła”.



C jak cel – wysoko mierzyć mogą sportowcy trenujący na co dzień zimowe dyscypliny w Szkole Mistrzostwa Sportowego Szczyrk w Buczkowicach. Placówka doczekała się zupełnie nowej hali sportowej wraz z bogatym zapleczem, sama szkoła zyskała zaś cokolwiek zobowiązujące imię Polskich Olimpijczyków. Tych więc wyczekujemy.

D jak dekady – aż dwie pełne z małym „okładem” najważniejszą osobą odpowiadającą stricte za sport w Bielsku-Białej był Ryszard Radwan. Świetnie znany w środowisku naczelnik Wydziału Kultury Fizycznej i Turystyki Urzędu Miejskiego z zajmowanej funkcji w połowie roku ustąpił. Dla jednych – ku zaskoczeniu, dla innych – wraz z oczekiwaniami.

E jak euro – kwota 250 tysięcy euro odstępnego zapisana została w kontrakcie łączącym Kacpra Kostorza z Podbeskidziem. W styczniu po ofensywnego zawodnika bielskiego klubu zgłosiła się warszawska Legia, w stołecznym zespole utalentowany piłkarz już zadebiutował. Czy to faktycznie poważny krok w rozwoju kariery transferowego rekordzisty?



F jak fart – smutek zapanował w czerwcu w Żywcu, gdy piłkarki Mitechu nie zdołały obronić ekstraligowego statusu. Nieco ponad miesiąc później nastroje zmieniły się o 180 stopni, bo żywczanki wobec wycofania się z ligi ekipy z Białej Podlaskiej do elity zostały zaproszone i... w niej finalnie na następny sezon pozostały.

G jak gwiazdki – w innowacyjnym projekcie Polskiego Związku Piłki Nożnej wprowadzona została jednolita certyfikacja szkolenia młodzieżowego w skali kraju. Najwyższa tzw. złota gwiazdka przydzielona została Rekordowi Bielsko-Biała, w beskidzkim regionie pojawiło się też sporo tych koloru srebrnego i brązowego. Żadna – o zgrozo – nie trafiła do BBTS Podbeskidzie, stanowiącego od lat zaplecze dla I-ligowego Podbeskidzia.



H jak hegemon – jak ulał określenie niniejszym użyte pasuje do futsalistów bielskiego Rekordu. Na krajowym podwórku zespół z Cygańskiego Lasu niemal już tradycyjnie nie miał sobie równych, zgarniając z przytupem mistrzostwo i krajowy puchar. Wszystko to na jakże doniosły „rekordowy” jubileusz 25-lecia działalności.

I jak impreza – piłkarskim świętem były przeprowadzone na przełomie maja i czerwca, również na Podbeskidziu, Mistrzostwa Świata do lat 20. Mecze na Stadionie Miejskim były ciekawe i emocjonujące, a kibice dosyć szczelnie trybuny wypełnili. Wcześniej na obiekty treningowe Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej obrała te w Cygańskim Lesie, Dankowicach, Jaworzu i Ligocie, choć aktywność na nich potężnie storpedowała deszczowa aura.



J jak jedynak – niezmiennie miano najlepszego beskidzkiego skoczka zachował Piotr Żyła. Popularnemu „Wewiórowi” może i trudno o formę regularną, ale sukcesy co jakiś czas święci. Indywidualnie początkiem roku stawał na podium konkursów Pucharu Świata w Willingen oraz Planicy, tam też – dodając do tego niedawne zawody w Klingenthal – efektownie wygrywał wraz z kolegami z kadry.

K jak koniec – powołany do życia w 1976 roku Okręgowy Związek Piłki Nożnej, z dodanym 5 lat później na wstępie słowem „Beskidzki”, w trakcie 2019 r. zaprzestał funkcjonowania. To pokłosie głębokiej reformy piłkarskiej, która zmieniła charakter rozgrywek prowadzonych dotąd pod egidą BOZPN. Przeszło 40 lat, kawał historii „naszego” futbolu.



L jak los – z jego przewrotnością co rusz napotykają się trenerzy, piłkarscy w szczególności. Kamil Sornat po awansie z Beskidem Skoczów do IV ligi niebawem stracił pracę, Pawła Szpilarewicza ten los spotkał w „okręgowej” Wiśle Strumień, zaś Krystiana Szleszyńskiego po wprowadzeniu ekipy z Iskrzyczyna na a-klasowy poziom. W wymienionych przypadkach, li tylko przykładach dowodzących pewnej tendencji, drużyny przestały tak regularnie punktować, jak wcześniej.