Wizytówka dyscypliny - tak w skrócie można opisać to spotkanie. Futsaliści Constractu i Rekordu dostarczyli widzom sporo emocji, ale także nie brakowało jakości na parkiecie. Poniekąd można było się tego spodziewać, w końcu zmierzyły się na tę chwilę dwie najlepsze ekipy w Polsce... 

 

Trochę czasu musiało upłynąć, zanim kibice ujrzeli premierowe trafienie. Przez pierwszy kwadrans obie ekipy miały swoje lepsze lub gorsze próby. W początkowej fazie meczu trochę "roboty" miał Bartłomiej Nawrat, następnie defensywę gospodarzy postraszył Sebastian Leszczak, który w 11. minucie był bliski wpisania się na listę strzelców, jednak heroiczna postawa golkipera Constractu i jego interwencja twarzą uchroniła miejscowych od niekorzystnego rezultatu. Co się odwlecze... W 16. minucie Rekord objął prowadzenie, gdy Artur Popławski zrobił pożytek z dogrania od Stefana Rakicia. Radość bielszczan trwała raptem kilkanaście sekund, bowiem Contract błyskawicznie doprowadził do wyrównania. 

 

W dobrym tempie toczyła się również druga odsłona. W jej początkowych minutach Rekord był strona przeważającą, a udokumentować to mogli m.in. Rakić, Popławski, Sergei Korsunov czy Matheus. Gospodarze jednak swoje okazje również mieli. Dość wspomnieć, że w 29. minucie zawodników z Lubawy zatrzymał słupek. W końcu jednak nadszedł czas na konkrety. W 36. minucie Matheus pokonał golkipera miejscowych efektownym wolejem po dobrze rozegranym rzucie rożnym.

 

Sekunda dzieliła Rekord od zwycięstwa w pierwszym dwumeczu. Tuż przed ostatnią syreną (dosłownie!) Jacek Raszkowski sfinalizował piękną akcję swej drużyny. Kwestia awansu do finału Pucharu Polski rozstrzygnie się więc w rewanżu, w hali przy ul. Startowej 13.