Beata Kuta w STREFIE WYWIADU: życie wokół futbolu
Od najmłodszych lat interesowała się piłką nożną. Konsekwentnie dążyła do tego, by grać w futbolowym klubie. Dziś realizuje swoją pasję jako trenerka piłkarek Mitechu Żywiec. W STREFIE WYWIADU gościmy Beatę Kutę.
SportoweBeskidy.pl: Jesteś chyba najbardziej znaną kobietą przy piłce nożnej w regionie. Jest to w jakiś sposób odczuwalne dla Ciebie? Beata Kuta: Nie sądzę, żeby tak było, choć z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że trenerek piłki nożnej w naszym regionie jest niewiele. Może z tego powodu jestem zapamiętywana? Dla wielu to wciąż coś dziwnego. Choć kobiece rozgrywki piłkarskie miały miejsce już przeszło 30 lat temu, to najwyraźniej nie wszyscy wiedzą dziś, że kobiety też uprawiają futbol. A może po prostu nie interesują się tym.
SportoweBeskidy.pl: Piłką nożna interesowałaś się od zawsze? Jak to wyglądało w młodszych latach? B.K.: W piłkę grałam od dzieciństwa. W zasadzie od kiedy pamiętam na podwórku grywało się z chłopakami. Marzeniem było zagrać kiedyś w klubie, ale nie było to takie łatwe, jak obecnie. Dziś możliwości jest znacznie więcej. Wtedy najbliższym klubem był zespół Czarnych Sosnowiec. Ja dążyłam do sportowego marzenia i to się spełniło. W wieku 16 lat założyłam koszulkę Czarnych. To trzeba mieć we krwi i czuć to. W dawniejszych czasach sportu uprawiało się o wiele więcej na szkolnych boiskach, podwórkach. Raczej jednak do piłki nożnej dziewczyny nie garnęły się.
SportoweBeskidy.pl: Kobiecy futbol wciąż traktowany jest nieco z „przymrużeniem oka”... B.K.: Całkowicie się z tym zgadzam. Czasami mam wrażenie, że pozostaje zupełnie niezauważalna. Myślę, że nie idzie to w takim kierunku, jak mogłoby pójść. Może to kwestia jakichś stereotypów, może mentalności. W każdym razie pod wieloma względami liczy się głównie piłka nożna mężczyzn.
SportoweBeskidy.pl: Jaki jest Twój piłkarski cel, do którego dążysz? B.K.: Każdy trener chce, by jego zespół grał, jak najlepiej. Każdy chce też iść do przodu w swojej pracy. Pozytywne jest to, gdy widzi się postępy na treningach i przełożenie wykonywanej pracy podczas meczów. Sukcesy składają się z drobiazgów i staram się to często powtarzać. A te drobne elementy wypracowuje się podczas treningów.
SportoweBeskidy.pl: Czym dla Ciebie jest Mitech Żywiec? Praca, hobby, wyzwanie? B.K.: To przede wszystkim pasja, którą realizuję – wcześniej jako zawodniczka, obecnie w charakterze trenerskim. Po części to także wyzwanie. Zarówno porażki, jak i zwycięstwa motywują do dalszej, ciężkiej i wytężonej pracy. Fajnie natomiast, że jest w regionie taki klub, jak Mitech Żywiec. Wiele dziewczyn zyskuje na grze blisko miejsca zamieszkania. Dzięki osobie Prezesa Jana Szupiny piłkarski i wszechstronny rozwój wielu dziewczyn staje się faktem, a to rzecz nie do przecenienia.
SportoweBeskidy.pl: Zespół słucha trenerki? Masz na to swoje tajniki? B.K.: (śmiech)... oczywiście, że słucha! Ale, jak powiedziałeś, są to tajniki, więc zdradzać ich nie będę. Uważam, że z racji bycia kobietą jest mi jednak łatwiej w pracy z dziewczynami. Rozmawiamy nie tylko na treningach, ale i poza nimi. Mam wrażenie, że lepiej się rozumiemy mając takie kontakty. Ja miałam w swojej karierze tylko mężczyzn za trenerów i zawsze podkreślali, że trudno się z nami pracuje.
SportoweBeskidy.pl: Co poza piłką nożną zajmuje Twój czas? B.K.: Praca, dom, moja rodzina. Ale generalnie wszystko kręci się jednak wokół futbolu. Oglądamy wspólnie mecze, są też kłótnie z tego wynikające (śmiech). Córka interesuje się sportem, ale bakcyla piłki nożnej nie złapała. Choć, gdy miała półtora roku zabierałam ją już na treningi.
SportoweBeskidy.pl: Co w Twojej opinii decyduje o sukcesie w sporcie, a w szczególności w piłce nożnej? B.K.: Na pewno trzeba mieć talent, zamiłowanie do sportu i danej dyscypliny. Poza tym ważny jest twardy charakter i wytrwałość. Ale wszystko to musi być poparte ciężką pracą i wyrzeczeniami. Bez takiej pracy nie da się w sporcie do niczego dojść. Oczywiście istotny element to psychika. Można mieć w nogach wszystko, ale bez „głowy” trudno dojść do sukcesów.
SportoweBeskidy.pl: Trenerskie bądź piłkarskie wzory – skąd czerpiesz naukę, inspirację? Motto trenerki Mitechu? B.K.: Muszę powiedzieć, że wychowałam się na dawnych polskich sukcesach za czasów trenerskich choćby Antoniego Piechniczka. Wzorca tak trenerskiego, jak i piłkarskiego nigdy nie miałam. Ideałów nie ma, a każdy przedstawia swoją odrębną wartość. A moje motto? „Niektórzy uważają, że piłka nożna jest kwestią życia i śmierci. Zapewniam, że jest czymś znacznie, znacznie ważniejszym”. Ten oto cytat widnieje również na stronie klubowej Mitechu i w pełni się z nim zgadzam.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. B.K: Dziękuję.