To bezsprzecznie najdłuższa współpraca na linii klub-trener, biorąc pod uwagę wszystkie kluby uczestniczące aktualnie w rozgrywkach Ligi Okręgowej Żywiecko-Skoczowskiej. Wraz jednak z końcem rundy jesiennej obecnego sezonu Tomasz Wuwer po 9 latach w roli trenera piłkarzy WSS Wisła pożegna się z niniejszą rolą. – Ta formuła się w jakimś sensie wypaliła, bo to, co mogłem drużynie dać już jej dałem. To odpowiedni czas na kogoś innego na trenerskiej ławce, a w ślad za tym również nieco inne spojrzenie – przyznaje szkoleniowiec opuszczający wiślański zespół.
 


Jak dodaje, na przestrzeni minionych lat „trenerki” w Wiśle – do tego wątku obszernym materiałem jeszcze na naszych łamach powrócimy – istotnym zmianom ulegały nakreślane przez klubowych włodarzy plany i założenia. – Walczyliśmy w ścisłej czołówce o awans do IV ligi, ale już po pandemii otrzymałem od zarządu informację, że cele seniorskiej drużyny ulegają zmianie na spokojną grę w środku stawki. Przekłada się to wyraźnie na kadrę, która złożona jest w dużej mierze ze swoich zawodników. Obecnie mamy ich w Wiśle 15, co nigdy wcześniej nie przybierało aż takiej skali – klaruje Wuwer.

Z dotychczas prowadzonym zespołem trener pożegna się w najbliższy piątek, gdy wiślanie zagrają o ligowe punkty w Zebrzydowicach. Są one o tyle potrzebne, że z dorobkiem 11 punktów WSS plasuje się w strefie zagrożonej degradacją. – Idealnie byłoby ten ostatni mecz wygrać – nadmienia nasz rozmówca.