- Wygrywa ten, kto zdobywa więcej bramek, a nie kto częściej posiada piłkę. LKS miał swój pomysł na to spotkanie, byli zdeterminowani i wygrali, za co należą im się słowa uznania - mówi trener KS-u, Arkadiusz Rucki. - Naprawdę ogromny szacunek dla moich zawodników, że udało nam się zrealizować plan na to spotkanie. Wszystko zafunkcjonowało po naszej myśli, mimo problemów kadrowych, które mamy spore - przyznaje z kolei szkoleniowiec LKS-u, Sebastian Gruszfeld. 

 

 

Nie był to mecz, w którym można byłoby stwierdzić, że któraś ze stron dominowała. Owszem, ekipa z Międzyrzecza miała optyczną przewagę, jednak nie przekładało się to na multum sytuacji bramkowych. Najlepszą z nich w pierwszej minucie po stronie KS-u miał Marek Sobik, który w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońcę gości. LKS również próbował zagrozić ekipie z Międzyrzecza. Swoją okazję miał Wojciech Wilczek. Finalnie w pierwszych trzech kwadransach goli kibice nie ujrzeli. 

 

Już na starcie drugiej połowy KS mógł prowadzić, lecz na przeszkodzie stanęło "aluminium" bramki przyjezdnych. Później przebić "mur" próbowali m.in. Mieczysław SikoraWojciech Małyjurek - bezskutecznie. W 70. minucie to jednak drużyna z Bestwiny objęła prowadzenie, a fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się Patryk Wentland. Beniaminek miał utrudnione zadanie, aby odmienić losy meczu, gdyż 5 minut później Paweł Góra ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Finalnie niespodzianka stała się faktem - LKS Bestwina jako pierwsza ekipa znalazła patent na pokonanie KS-u.