
Beniaminka jeden raz
Założyć można było przed pierwszym gwizdkiem arbitra, iż będzie to zacięty i wyrównany pojedynek – tak też w istocie było. Sytuacji brakowych zbyt wielu gracze obu ekip nie wypracowali, sporo energii wydatkowali natomiast na walkę. Podopieczni Krzysztofa Dybczyńskiego próbowali wykorzystać swoje wzrostowe atuty, głównie przy stałych fragmentach, ale wilkowiczanie mądrze wobec takowego zagrożenia bronili się. – Typowy mecz walki, dużo było walki w powietrzu. Mój zespół nie grzeszy wzrostem, ale nie pozwoliliśmy rywalowi się zaskoczyć. Cukrownik nie wypracował sobie żadnej klarownej okazji – ocenia mecz Sebastian Gruszfeld, trener zwycięskiego GLKS-u.
Przyjezdni decydujący cios zadali w 77. minucie. Po przechwycie w środkowej strefie wyprowadzili zwieńczony strzałem z 12 metra kontratak. Tomasz Bydliński uderzył tuż przy słupku, zasłonięty Dawid Francuz nie miał szans na skuteczną interwencję. Jeden groźny wypad piłkarzy beniaminka wystarczył zatem, aby wywalczyć trzy punkty. Przed przerwą również mogli „ukłuć” przeciwnika. Po złym zagraniu jednego z obrońców do Francuza piłka trafiła do Jakuba Pilcha, ten wybornej okazji nie wykorzystał.
– Zgadzam się z trenerem Gruszfeldem, to był mecz walki. Zarazem mecz, w którym mieliśmy więcej z gry, często wykonywaliśmy rzutu rożne i wolne. Po przerwie wydawało się, że kwestią czasu jest bramka dla nas. Przyznać muszę, że nie udało nam się jednak wypracować żadnej "setki". Nadzialiśmy się na kontratak, po którym straciliśmy gola. Jeśli się nie mylę, to był jednym celny strzał gości w tym spotkaniu – obrazuje przebieg pojedynku trener Dybczyński.
Protokół meczowy poniżej.