- Przegraliśmy zasłużenie. Ewidentnie jest duża różnica między V a IV ligą. Nie tylko jeśli chodzi o sam aspekt sportowy, ale też liczebność kadry czy samą organizację. Cieszę się jednak, bo ten mecz pokazał nam ile jeszcze mamy pracy. Jak trzeba się uczyć, to od lepszych. Jestem optymistą, bo wiem, że ten mecz zaprocentuje w lidze - przekonuje Bartosz Woźniak, szkoleniowiec Beskidu Skoczów. 

 

Nie miał większej historii ten mecz. ROW dyktował warunki spotkania, kontrolował jego przebieg. Skoczowianie próbowali to nadrobić ambicją i cechami wolicjonalnymi, lecz to było za mało na tak silny piłkarsko zespół, jakim jest ROW. Beskid dwie bramki stracił do przerwy i dwie w drugiej części spotkania. Skoczowianie tracili gole m.in. po dośrodkowaniu, stałym fragmencie czy książkowej kontrze. 

 

Z szans Beskidu można odnotować próby Michała Szczyrby i Mieczysława Sikory. Niemniej, dla Beskidu to cenna lekcja, także ze względu, że spotkanie odbyło się na naturalnej nawierzchni, a jak wiemy - o tej porze roku to nie jest codzienność.