Mecz rozpoczął się w sposób wymarzony dla gości. Już w pierwszej akcji meczu, po upływie 20. sekund od pierwszego gwizdka arbitra, prowadzili po golu Mateusza Balcarka. Były zawodnik Podhalanki otrzymał piłkę na 16. metrze i strzałem w „krótki” słupek pokonał Wiesława Arasta. - Niepotrzebna strata na własnej połowie i przegrywaliśmy zanim na dobre weszliśmy w mecz - przyznaje Sławomir Szymala, szkoleniowiec zaskoczonej przez rywala Podhalanki.

Zawodnicy Jarosława Grygnego poszli za ciosem i stworzyli sobie jeszcze 2 sytuacje, ale próby Filipa Balcarka nie znalazły drogi do bramki. Miejscowi, początkowo zdezorientowani po szybkiej stracie gola, próbowali kontrataków, aż w 39. minucie wyrównali. Patryk Semik dograł prostopadłą piłkę w boczną strefę boiska do Mikołaja Stasicy, do piłki wyszedł Andrzej Nowakowski i… obaj minęli się z futbolówką, do której ponownie dopadł Stasica. Pomocnik strzałem z ostrego kąta umieścił ją w bramce.
 


W drugiej połowie kibice zgromadzeni na trybunach zobaczyli brzydszą „twarz” derbowego spotkania. Gra była szarpana, sędzia często musiał interweniować po faulach graczy obu drużyn. Bez wątpienia momentem, który jak się okazało przesądził o wyniku spotkania była druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla starszego z braci Balcarków, faulującego Dawida Nowaka. Osłabienie Soły z zimną krwią wykorzystała Podhalanka. W 65. minucie zakotłowało się w polu karnym gości, piłkę od Semika na 16. metrze otrzymał Stasica i pewnym strzałem pokonał Nowakowskiego. Do końcowego gwizdka arbitra wynik meczu nie zmienił się, a sympatycy obu drużyn zobaczyli więcej fizycznych starć, niż atrakcyjnej gry w piłkę nożną. Potwierdziły się zatem słowa byłych zawodników obu drużyn, którzy określali cechy wolicjonalne jako czynnik decydujący o powodzeniu w derbowej konfrontacji.

- Chwała moim zawodnikom za to, że odwrócili losy spotkania. Na docenienie zasługują także ci, którzy zagrali mimo urazów. Za nami typowe, derbowe spotkanie. Dużo walki, dużo kartek, bardzo ciężkie spotkanie. Tym bardziej cieszymy się z wygranej i myślimy już o wyjazdowym spotkaniu w Pogórzu - podsumował Szymala.