Zanim jednak goście wyraźnie ze swej roli wywiązali się, nie prezentowali szczególnie atrakcyjnego futbolu. Dość wspomnieć, że poza dośrodkowaniem Szymona Kubicy z prawej strony boiska i skutecznym wykończeniem Mariusza Masternaka, a także strzałem Pawła Kozioła obronionym przez bramkarza Iskry, Spójnia stroną dominującą nie była. – Stąd męska rozmowa w szatni. Pierwsza połowa w zasadzie się odbyła i powiedzieliśmy sobie wyraźnie, że tak dalej grać nie możemy – zauważa trener IV-ligowca z Landeka Krystian Odrobiński.

Na reprymendę szkoleniowca piłkarze Spójni zareagowali doskonale. W 46. minucie mądrze w pobliżu „świątyni” miejscowych zastawił się Kamil Jaroś, dograł do Kozioła na 5. metr, ten pewnie wcelował do siatki. W kolejnej akcji było już 3:0, gdy do wybitej na „16” futbolówki dopadł Kubica, mierząc nie do obrony po dalszym słupku. Goście pieczęć na efektownej „połówce” postawili w 64. minucie. Jako asystent pokazał się Kozioł, którego podania prostopadłego nie zaprzepaścił Bartosz Rutkowski. Dobrych humorów w szeregach Spójni nie zepsuł nawet honorowy gol, o którego ambitnie walczący pszczynianie postarali się w 72. minucie sobotniego starcia.

Pomeczowa refleksja „na gorąco” po zakończeniu gry? – Zwycięzców się nie sądzi. Musieliśmy to spotkanie wygrać i tak też się stało – komentuje Odrobiński.