- Cieszymy się, że udało się wyszarpać ten punkt. To kolejny mecz bez porażki, więc fajnie, że punktujemy regularnie. Z perspektywy całego spotkania jest jednak pewien niedosyt. Bramkarz Ruchu, podobnie jak golkiper z Landeka w meczu z nami, wyczyniał "cuda". Mieliśmy sporo okazji - zauważa trener rezerw Podbeskidzia, Wojciech Fluder. 

 

Kibice w pierwszej części zobaczyli naprawdę interesujące widowisko. Tempo spotkania stało na dobrym, piłkarskim poziomie, jednak stroną przeważającą byli bielszczanie. "Górale" mieli kilka swoich okazji do zdobycia bramki, lecz za każdym razem na przeszkodzie stawał im bramkarz Ruchu, który zanotował świetny występ. Bramkowej szansy szukali m.in. Jaka Kolenc, Bartosz Martosz czy Paweł Tomczyk. Więcej szczęścia mieli natomiast przyjezdni, wszak do przerwy prowadzili po golu z 27. minucie. Kacper Zalewski celnym strzałem zakończył szybki, składny atak swojej drużyny. 

 

Po przerwie zmotywowany Ruch poszedł po kolejne trafienie, a znów z bramki cieszył się Zalewski w minucie 65. Bielszczanie wykazali się jednak charakterem w niełatwym momencie. Trener Podbeskidzia dokonał korekt nie tylko w składzie, ale i w ustawieniu. To zdało egzamin. W 83. minucie bramkę kontaktową zdobył Michał Studnicki, wykorzystując rzut karny po faulu na Maksymilianie Biskupie. Później swoje okazje miał Grzegorz Janusz i Studnicki, ale w 90. minucie "dwójka" dopięła swego. Kombinacyjny atak swojej drużyny golem spuentował Martosz. Uczciwie jednak należy zaznaczyć, że przyjezdni również mieli kilka okazji, lecz "na posterunku" był Maksymilian Manikowski.