To gospodarze nadawali ton boiskowej rywalizacji, często przebywając pod bramką strzeżoną przez Kacpra Mioduszewskiego. – Wyszliśmy na mecz z nastawieniem zbyt bojaźliwym. Zespół z Lędzin, złożony z młodych i wybieganych zawodników, sprawiał nam sporo kłopotów, posiadając przewagę – opowiada Sławomir Szymala, trener bestwińskiego LKS-u.
 



Za sprawą rzutu wolnego Adriana Miroskiego goście niespodziewanie z przebiegu gry objęli prowadzenie po godzinie spotkania. Na kilku minut przed końcem lędzinianie wyrównali, ale w końcówce to przyjezdni w nerwowych okolicznościach zadali decydujący cios, gdy z rzutu karnego nie zawahał się Dawid Gleindek. – Tak naprawdę cierpieliśmy przez 95 minut, ale wytargaliśmy to, co najważniejsze. Może nie było to w pełni zasłużone zwycięstwo i odniesione po porywającej grze, ale poziom determinacji z naszej strony został wynagrodzony. Nie mieliśmy żadnego słabego ogniwa na boisku, zmiany też dały pozytywny efekt – dodaje Szymala.

Dla ekipy z Bestwiny było to premierowe zwycięstwo w ligowych konfrontacjach z MKS-em Lędziny. O samym meczu przeczytać można w RELACJI.