Z początku nieszczególnie zanosiło się na to, że bramki w sobotę zdobywać będą wyłącznie gospodarze. Jako pierwsi okazję wypracowali sobie piłkarze Pasjonata, ale z zagrania za pleców obrońców Podbeskidzia III nie zdołał skorzystać Maciej Pietrzyk. Napastnik wkrótce ponownie mógł zaistnieć w gronie strzelców, podobnie jak i Błażej Cięciel... – Początek był „stykowy”. My nie wystrzegaliśmy się błędów, po których przeciwnik stwarzał zagrożenie groźnymi kontrami. Dobrze się stało, że to my otwarliśmy wynik spotkania, bo szłoby nam w przeciwnym razie bez wątpienia trudniej – analizuje Tomasz Górkiewicz, szkoleniowiec bielskiej „trójki”.

Pierwsza zmiana rezultatu na korzyść miejscowych to minuta 38. Bielszczanie egzekwowali rzut rożny, goście z Dankowic piłkę wybili zbyt krótko i dopadł do niej Paweł Juraszek, który pokonał golkipera Pasjonata. Resztę optymalnego dla siebie planu zawodnicy beniaminka „okręgówki” wykonali już po zmianie stron. W 54. minucie lewym skrzydłem akcję przeprowadził Filip Harężlak, którego dośrodkowanie na dalszy słupek sfinalizował celną główką Grzegorz Janusz. Wyższość nad Pasjonatem gospodarze przypieczętowali w 79. minucie w następstwie indywidualnej szarży Huberta Galasa. W kilku innych sytuacjach klarownych piłkarze Podbeskidzia III podejmowali złe wybory. Tak było choćby przy przegranych z bramkarzem dankowiczan pojedynkach Piotra DyczkaŁukasza Ićka.

– Nie był to łatwy mecz, ale generalnie jego przebieg kontrolowaliśmy. Tym bardziej to cieszy, że okoliczności gry na sztucznej nawierzchni w upale wcale nie były sprzyjające – podkreśla Górkiewicz.