
Co istotne, to w pierwszej
Jeszcze nie tak dawno zespół z Goczałkowic był ligowym przeciwnikiem Rekordu Bielsko-Biała. Dziś obie ekipy spotkały się podczas sparingowej konfrontacji.
Ekipa z Goczałkowic postawiła Rekordowi dość wysoko poprzeczkę. Na pewno nie można było mówić o dysproporcji klas rozgrywkowych, wszak "Goczały" rywalizowały jak równy z równym. I nie jest to krytyka w stronę Rekordu, a bardziej pochwała w kierunku Goczałkowic.
Niemniej, w pierwszej części nieco odważniej w ofensywie zagrali bielszczanie. W 31. minucie Kacper Kacprzak nie wykorzystał dogodnej okazji po podaniu Jakuba Rysia. Następnie przed szansą stanął Tomasz Boczek. Do trzech razy sztuka? W tym przypadku to się ziściło. Celnym uderzeniem zza "16" wykazał się Michał Śliwka. LKS Panattoni nie schował jednak głowy w piasek po straconej bramce. Wręcz przeciwnie. 5. minut później Krzysztof Kilkaisz głową zwieńczył dogranie z prawej strony.
Po przerwie optyczna przewaga stała po stronie gospodarzy, jednak nie poszła ona w parze z wynikiem. A okazje ku temu były... Bardzo dobrze w bramce "rekordzistów" wyglądał jednak Krzysztof Żerdka. Raz II-ligowca przed stratą bramki uchronił słupek. Rekord natomiast także szukał drugiego trafienia. W 55. minucie niewiele do szczęścia po sprytnym lobie z dystansu zabrakło Mateuszowi Klichowiczowi. 20 minut później znów na listę strzelców mógł wpisać się Śliwka. Ostatecznie wynik 1:1 utrzymał się do ostatniego gwizdka.