Czarni-Góral Żywiec: perspektywiczna młodzież
Zarówno początek zmagań IV-ligowych, jak również ich finisz, był dla żywczan bardzo udany. Ale w trakcie trwania rundy jesiennej drużynie przytrafiły się słabsze spotkania, przez co wydaje się, że dorobek punktowy Czarnych-Górala mógł być okazalszy.
Co nie zmienia faktu, że po zeszłorocznych zawirowaniach organizacyjnych w klubie, a także przedsezonowych roszadach, ciężko było ocenić potencjał ekipy z Żywca. Jesień pokazała jednak, że zespół Czarnych-Górala to nadal solidna, czwartoligowa „firma”. Podopieczni Piotra Jaroszka grali efektywnie, ale równocześnie dbali o jakość swoich widowisk, co dla kibiców było sporą gratką. I zastanawia tylko fakt, dlaczego świetnie funkcjonująca maszyna, miała przestoje. Jak choćby w meczach z Unią Racibórz czy Spójnią Landek, gdzie obserwatorzy czy kibice, z „urzędu” przypisywali punkty żywczanom, tymczasem zespół zawodził. Wydaje się, że – przynajmniej po części – winę „zrzucić” można na karb młodości i fantazji w grze zawodników 4. zespołu w stawce. Faktem jest bowiem, że ekipa z Żywca to wciąż młoda, perspektywiczna drużyna. Toteż zarówno kibice, jak również pozostali obserwatorzy, z zaciekawieniem mogą wyczekiwać wiosennych meczów z udziałem tej drużyny.
O wydarzeniach minionej rundy rozmawiamy z Piotrem Jaroszkiem, grającym szkoleniowcem Czarnych-Górala.
- Jak wygląda ocena jesieni z perspektywy prowadzonego przez Pana zespołu?
P.J.: - Ogólna ocena jest pozytywna. Cieszę się, że zespół kontynuował wypracowany już wcześniej styl. Dużym pozytywem jest dla mnie fakt, że zdobywaliśmy punkty z całą czołówkę tabeli. I choć nie wiadomo, jak zakończy się postępowanie w sprawie ostatniego meczu z GKS-em Jastrzębie, to nie zmienia to dla mnie faktu, że na boisku byliśmy zespołem lepszym. Nie przegraliśmy także meczu u siebie, pojawiło się kilku debiutantów, więc można zapisać to na plus. Owszem, było także parę negatywów, ale generalna ocena jest pozytywna.
- Były spotkania w waszym wykonaniu bardzo dobre, ale również zdarzyły się wpadki. To efekt braku doświadczenia, czy może fakt słabszej dyspozycji danego dnia?
P.J.: - Sam cały czas zastanawiam się, jakie były tego przyczyny. Bo na przestrzeni tygodnia potrafiliśmy zagrać na przykład bardzo słabo ze Spójnią Landek, by po chwili pokonać ekipę z Jastrzębia. Myślę, że mój zespół potrzebuje ciągłej motywacji. To młoda drużyna, która nie może spoglądać w tabelę. Zresztą to ogólny zarzut do większości polskich drużyn. Brakuje nam jeszcze mentalności i odpowiedniego podejścia do meczów. Mobilizujemy się na mecz z liderem, ale już ze słabszą drużyną pojawia się jakieś rozluźnienie. I właśnie w tym upatrywałbym przyczyny słabszych meczów. Brak koncentracji i odpowiedniej motywacji. Będziemy mieli z pewnością nad czym pracować.
- Do liderujących ekip z Jastrzębia-Zdroju i Pszczyny tracicie 8. punktów. Z GKS-em wygraliście jednak 4:1, a w Pszczynie padł remis 3:3. To oznacza, że Czarnych-Górala stać na walkę o najwyższe cele?
P.J.: - Na pewno nas stać na to. Pytanie tylko, czy to już jest ten moment? Czy to właśnie ten sezon? Z pewnością, potrzebujemy jeszcze ogrania. Ale mogę porównać nas do drużyny z Jastrzębia. Tam też jest stosunkowo młody zespół, który gra ze sobą blisko 3 lata. I rokrocznie ocierają się o awans, na tą chwilę będąc najbliżej realizacji celu. Dlatego myślę, że trzeba nam jeszcze czasu. Ale potencjał jest spory. Mamy młodych, perspektywicznych zawodników, a także bardzo dobrą szkołę, z której wychodzą kolejni zdolni piłkarze. Na tą chwilę, musimy jednak przede wszystkim pracować nad stabilizacją, by wiosną nie przytrafiały się nam takie wpadki, jak choćby z Unią Racibórz.
- Jak oceniamy beskidzkich IV-ligowców na tle rozgrywek?
P.J.: - Widzimy, jak wygląda tabela. Więcej z pewnością spodziewano się po Wiśle Ustroniance, ale ten zespół w poprzednich rozgrywkach osiągnął chyba apogeum swoich możliwości. Co nie zmienia faktu, że jednak potencjał tej ekipy, wskazywałby na nieco wyższą pozycję. Podobnie rzecz ma się w stosunku do drużyny z Jasienicy. Tam też apetyty były znacznie większe, tymczasem jest niedosyt. Spójnia Landek? Spodziewałem się, że będą mieli ciężko, ale nie aż tak. Wszak drużyna przez całą rundę nie odniosła zwycięstwa. Ale patrząc na dwa nasze spotkania, drugi mecz pokazał, że ekipa z Landeka poprawiła się. To daje jakiś promyk nadziei na skuteczną walkę o utrzymanie wiosną.
Ciekawostki:
* Grzegorz Szymoński z dorobkiem 20. zdobytych goli jest najlepszym strzelcem zespołu, a także całej IV ligi śląskiej, gr.2,
* Czarni-Góral to jedyny z beskidzkich klubów, który prowadził grający szkoleniowiec, * tylko trzy drużyny jesienią nie poniosły u siebie porażki. W tym gronie jest ekipa z Żywca, * w 9. meczach zespół jako pierwszy zdobywał bramkę – bilans tych gier to 7. zwycięstw i tylko 2. porażki * raptem w dwóch spotkaniach Czarni-Góral nie trafiali do siatki rywala. Co ciekawe, było to w meczach z beskidzkimi drużynami, które kończyły się bezbramkowymi remisami – to spotkania w roli gospodarza z Wisłą Ustronianką i Spójnią LandekCzarni-Góral Żywiec - 4. miejsce, 31. punktów (9 zwycięstw, 4 remisy, 3 porażki), bilans u siebie: 7-2-0, bilans na wyjeździe: 2-2-3, stosunek bramkowy 43-25