- W poprzednich meczach brakowało nam scalenia drużyny. To było widoczne, jednak w tych dwóch ostatnich spotkaniach pokazaliśmy, że możemy wygrywać z czołówką i nie są to zwycięstwa z przypadku. Cały czas powtarzam, że dobra praca musi przynieść efekty i starcie z Polonią było kolejnym potwierdzeniem tego - zauważa trener MRKS-u, Daniel Feruga.

 

Czechowiczanie od początku meczu chcieli narzucić własne reguły gry, i to się im udała. Przewaga MRKS-u, szczególnie optyczna, była widoczna gołym okiem. Po początkowym fragmencie gry do siatki rywala trafił Jakub Góralczyk, jednak sędzia gola nie uznał - spalony. Co się odwlecze... W 33. minucie Dominik Jakubowski uderzeniem lewą nogą, po podaniu Mateusza Wiśniowskiego, ulokował piłkę w siatce. Polonia w tej części meczu stworzyła sobie jedną groźną sytuację, jednak nie była w stanie zamienić ją na bramkę. 

 

Gospodarze meczu najlepszy okres w meczu mieli między 50. i 70. minutą, kiedy to MRKS miał widoczny przestój w grze, lecz przebiegł on bez konsekwencji. Na dobre tory czechowiczanie wrócili w 77. minucie. Wówczas to wynik na 2:0 ustalił Bartłomiej Ślosarczyk, który popisał się przytomną dobitką. Z ciekawostek odnotujmy, że na boisku w szeregach Polonii pojawił się Jakub Szumera. Były golkiper Rekordu nie wszedł jednak do bramki, a na... pozycje numer "9".