SportoweBeskidy.pl: Udanie zainaugurowaliście rundę wiosenną od wygranej z LKS-em Bestwina 3:0. Było łatwo i przyjemnie jak wskazuje na to wynik? 

Dariusz Rucki: Na pewno mieliśmy ten mecz pod kontrolą, mimo że zespół z Bestwiny miał swoje momenty, byliśmy odpowiednio skupieni, właściwie reagowaliśmy, więc ten mecz prowadziliśmy na swoich warunkach przez większość spotkania. Zdawaliśmy sobie sprawę, że te pierwsze mecze to duża niewiadoma, mimo pomyślnych gier kontrolnych. Mecze ligowe niosą za sobą inną dawkę emocji - szczególnie u młodych zawodników. Cieszę się, że w tej materii zachowaliśmy spokój i dojrzałość.


SportoweBeskidy.pl: A jak zapatrujesz się na inne wyniki z pierwszej, wiosennej kolejki? 

D.R.: Co by nie powiedzieć, to rozmiar zwycięstwa BKS-u nad drugim zespołem z Goczałkowic robi duże wrażenie. Zaskoczony jestem na pewno porażką Czarnych Jaworze, na naszym tle wyglądali solidnie i dobrze zorganizowani, widać „Zetka” dobrze wykorzystała przerwę zimową. Na „ciasny” mecz zapowiadało się spotkanie GLKS-u Wilkowice z Rotuzem i takie rzeczywiście było. Trzy punkty dopisało KS Międzyrzecze, nie bez kłopotów, przegrywali, ale po raz kolejny pokazali, że jak wrzucą ”dwójkę” to są trudni do zatrzymania. Porażka Iskry Pszczyna w Studzienicach to spora sensacja. Tamtejszy teren to prawdziwa skórka od banana…


SportoweBeskidy.pl: Co do bialskiej Stali wspominałeś na łamach klubowej strony: “mam nadzieję, że BKS uniknie degradacji. Sporo dobrego się tam dzieje ostatnio, szczerze im kibicuję!”. Wysoka wygrana nad "Goczałami" to dobry zwiastun?

D.R.: Jak najbardziej, kilka lat gry w tym klubie zrobiło swoje, więc i sympatia do najstarszego bielskiego klubu pozostała i to zapewne się już nie zmieni. Widziałem zaangażowanie działaczy, trenera, kibiców, śledziłem ruchy kadrowe, idzie to w należytym kierunku, a wynik jest tego najlepszym potwierdzeniem.

 

 

SportoweBeskidy.pl: Ekipa z Międzyrzecza i starszy brat również nie będzie chciała dać za wygraną w walce o awans...

D.R.: Na to liczymy (śmiech)! Dla naszej młodzieży każdy mecz o stawkę jest bezcennym doświadczeniem, trampoliną rozwoju, więc im więcej meczów z ciśnieniem, tym lepsza weryfikacja pod kątem przydatności klubowej na przyszłość.


SportoweBeskidy.pl: W ostatnich miesiącach zanotowaliście niezbyt udaną przygodę z Mistrzostwami Polski U-19 w futsalu, w skład której wchodzili także zawodnicy z rezerw. Czy widać wśród Twoich podopiecznych sportową złość? 

D.R.: Na początku na pewno było widać i czuć… rozczarowanie, ale taka jest piłka, nic nie jest dane na stałe, jechaliśmy w roli faworyta, zawiedliśmy. Wniosek ogólny jest taki, że futsal w Polsce jest coraz bardziej rozpoznawalny, co przekłada się rosnący poziom mistrzostw i to bardzo dobrze. Musieliśmy się szybko pozbierać, tydzień po mistrzostwach mieliśmy przejściowy, leczyliśmy rany - nie tylko te mentalne. Porażki w życiu są potrzebne, stawiają nas do pionu, dobrze spożytkowana napędza do cięższej pracy. Tak było z nami, przed nami kolejne cele, bogatsi o tamte doświadczenia, chcemy coś ugrać tą grupą ludzi, dam znać w połowie czerwca czy się udało (uśmiech)


SportoweBeskidy.pl: Rezerwy Rekordu w IV lidze - już gdzieś należy realnie rozpatrywać taki scenariusz. I co później? Wciąż będzie kontynuowana obecna filozofia czy zamierzacie wzmocnić drużynę bardziej doświadczonymi zawodnikami? 

D.R.: Nie było takich rozmów, bo na tę chwilę nie ma takiej potrzeby. Po pierwsze nie dzielimy skóry na niedźwiedziu, jeszcze jest 14. kolejek, trochę już w piłce widziałem i jeszcze nikt nie zrobił awansu, bo taki był prawdopodobny scenariusz. Po drugie filozofia klubu jest jasna, promocja klubowej młodzieży, tak jest teraz w III lidze, nie widzę innej możliwości, żeby było inaczej przy ewentualnej promocji rezerw. Wyobrażam sobie pojedyncze przypadki, ale tylko w takim układzie jak jest teraz, gdzie mamy wsparcie „starych”, ale „naszych”, takich, jak Marek Profic czy choćby Mateusz Gaudyn

 

SportoweBeskidy.pl: Wciąż możesz liczyć na zawodników z pierwszej drużyny, jednak im dalej w las, tym mocniej dadzą znać o sobie “limity”... 

D.R.: Na pewno, przyjdzie taki moment, że wachlarz możliwości kadrowych będzie ograniczony, będzie więcej okazji do weryfikacji naszej młodzieży, ale mamy już doświadczenie w tej materii i mam wrażenie, że pod tym względem jesteśmy lepiej przygotowani niż przed rokiem.


SportoweBeskidy.pl: Ostatni mecz sezonu gracie z KS Międzyrzecze. W jakiej atmosferze chcesz, aby on przebiegał? Wolałbyś mieć wówczas zapewnionego “majstra” czy emocje do ostatnich minut? 

D.R.: Myślę, że dla dobra zdrowia mojego i mojego brata lepiej niech to się rozstrzygnie przed ostatnią kolejką (uśmiech)