Połowa bez goli to rzadki widok w futsalu. To jednak miało miejsce w kontekście tego spotkania. Nie oznacza to bynajmniej, że na boisku wiało "nudą". Wręcz przeciwnie... Minęło kilkanaście sekund, a czujnością wykazać się musiał Bartłomiej Nawrat. Następnie przed stratą bramki Rekord uchronił słupek. Z czasem jednak "rekordziści" zaczęli się czuć coraz pewnie na parkiecie. W 12. minucie "kąśliwe" uderzenie odnotował Michał Marek. 120 sekund szczęścia szukał Paweł Budniak. Nic jednak nie chciało wpaść. Nawet, gdy Rekord grał... z wycofanym bramkarzem. Wyborną okazję wówczas ku zdobyciu bramki miał Stefan Rakić. 

 

Start drugiej połowy z perspektywy Cygańskiego Lasu - marzenie. Marek popisał się mocnym uderzeniem z dalszej odległości i otworzył rezultat spotkania. Nastroje bielszczan szybko jednak zmieniły się o 180 stopni. Gospodarze w odpowiedzi zdobyli dwie bramki. Wpierw Joao Miguela w 24. minucie skorzystał na nieporozumieniu bielskiej defensywy, a chwilę później Paweł Kaniewski wykończył akcję z Claudinho. 

 

Więcej goli w tym meczu nie ujrzeliśmy i biało-zieloni musieli przełknąć gorycz porażki. Rekord próbował odmienić losy spotkania. Szanse Erica Panesa, Rakicia i Matheusa spaliły na panewce. Uczciwie jednak trzeba zaznaczyć, że Constract również nie wykorzystał swoich okazji, a miał je tuż po zdobytej drugiej bramce.