
Delegacja całkiem przyjemna
Wiosną po raz drugi doszło do konfrontacji zespołów z Dankowic i Studzionki. Wyniki obu spotkań diametralnie się od siebie różnią.
W premierowym starciu wiosennym, rozegranym jeszcze w ramach zaległości z poprzedniej rundy, na sztucznej murawie padł remis. A że w Studzionce wcale łatwo się nie gra, to wyjazd Pasjonata zapowiadał się jako wymagające wyzwanie, z niezbędną do zgarnięcia punktów koncentracją i sumienną realizacją meczowego planu. Któż mógł się spodziewać, że przyjezdni będą w stanie aż tak przebieg boiskowych zmagań zdominować?
Już po 20. minutach zwycięzcę potyczki można było – jeszcze wówczas odrobinę nieśmiało – wskazywać. Piłkarze z Dankowic byli zabójczo skuteczni pod bramką rywala, ale strzelane gole miały też swoją urodę. W 5. minucie wybornie „pod ladę” uderzył Adrian Herok, a bodaj jeszcze bardziej widowiskowe było trafienie Ksawerego Szewczyka z 20. minuty. Napastnik Pasjonata huknął nie do obrony prawą nogą z narożnika „16”, a futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od poprzeczki. A dominację dankowiczan potwierdza to, że owe „fanty” przedzielił w 8. minucie kolejny – autorstwa Macieja Pietrzyka. Co ciekawe, wynik na wskroś korzystny dla podopiecznych Andrzeja Tomali nie do końca przystawał do tego, co na boisku się działo. We opisanym pokrótce fragmencie spotkania piłkarze LKS-u również w ofensywie nie próżnowali, a Dominik Kraus ratował swój zespół przy 2 pojedynkach „oko w oko” z zawodnikami gospodarzy.
O pełnej kontroli nad meczem można było mówić, kiedy w doliczonym czasie pierwszej części Błażej Cięciel ustalił rezultat na półmetku na 4:0. Taką samą liczbę bramek Pasjonat zaaplikował konkurentowi po zmianie stron, a w roli głównej wystąpił notujący hat-tricka Herok. Kanonadę zakończył dublet Szewczyka, wcześniej do grona strzelców dołączył Krzysztof Łaciak, jednocześnie ekipa ze Studzionki jak najbardziej zasłużenie pokusiła się o trafienie honorowe.
– Skuteczność była znakomita. W zasadzie wszystko wpadało do bramki. Do tej pory te sytuacje stwarzaliśmy, ale w dużym stopniu jednak je marnowaliśmy – ocenia szkoleniowiec dankowiczan.