
Niemoc z dominacją w parze
Wszelkie argumenty mieli piłkarze Sokoła Zabrzeg, aby w weekend dopisać do swojego punktowego dorobku kolejne łupy.
Zaległy mecz z tyską ZET-ką z minionej środy, w niczym nie przypominał tego rozegranego już zgodnie z terminarzem rozgrywek „okręgówki”. Padł wówczas remis, aczkolwiek dla ekipy z Zabrzega było to rozstrzygnięcie raczej szczęśliwe. Tym razem Sokół zaprezentował się lepiej, przez większość meczu posiadając zdecydowaną inicjatywę. Efekt? Mizerny. W 33. minucie Dawid Grabski wypuścił z rąk „świecę”, co umożliwiło skierowanie piłki do siatki Patrykowi Gajewskiemu. Ten moment dla losów potyczki był najistotniejszy...
Piłkarze Sokoła sami są sobie winni, że spotkanie zakończyli bez jakichkolwiek zdobyczy. W premierowej odsłonie 2-krotnie próbował Bartłomiej Kobiela, równie dogodną okazję miał Jakub Przewoźnik. Gospodarze oddawali także strzały, które mijały cel. – Tak naprawdę do przerwy powinniśmy prowadzić różnicą 3 goli i zamknąć w ten sposób spotkanie – mówi grający trener zabrzeżan Michał Adamus.
Przewagi optycznej reprezentant bielskiego podokręgu nie wykorzystał także po pauzie. Niezłą szansę zaprzepaścił niecelnym uderzeniem Adrian Ciesielczyk. Próba Adama Gąsiorka zatrzymała się z kolei na poprzeczce bramki ZET-ki. – Najgorsze, że mimo świetnych sytuacji nie daliśmy nawet golkiperowi gości szansy na pomyłkę, bo większość naszych strzałów było niecelnych. To porażka z gatunku tych poniesionych na własne życzenie – dodaje nasz rozmówca.