Mecz bez większej historii. W pierwszej połowie my mieliśmy przewagę, w drugiej Drzewiarz. Podział punktów wydaje się być wynikiem sprawiedliwym – przyznał po końcowym gwizdku arbitra trener bielszczan, Dariusz Kołodziej. 

 

W spotkanie lepiej weszli zawodnicy rezerw Podbeskidzia, którzy narzucili własne reguły gry. Kiedy jednak dochodziło do zagrożenia pod bramką Drzewiarza, tam bielszczanie cechowali się sporą nieskutecznością. Szanse na dobre okazje strzeleckie zaprzepaścili m.in.: Bartosz Bieroński, Filip Laskowski czy Wiktor Bućko. Kibice liczyli na gole w drugiej części meczu i... 

 

I się nie doczekali. Po zmianie stron znacznie lepiej prezentował się zespół z Jasienicy. Na początku drugiej połowy bramkarza "dwójki" Podbeskidzia postraszył Bartłomiej Ślosarczyk, lecz jego uderzenie było minimalnie niecelne. Chwilę po wejściu na boisko na listę strzelców mógł wpisać się Adam Waliczek, Napastnik dostał podanie od Dariusza Łosia, wykorzystał złe wyjście z bramki Krystiana Wieczorka, jednak w ostatniej chwili piłkę z linii bramkowej wybił obrońca bielszczan.