- Chwilo trwaj. Przedłużyliśmy dobrą serię po meczu, który toczył się na dużej intensywności. Jestem bardzo zadowolony z postawy zawodników, bo pracują sumiennie na treningach, a później realizują założenia podczas meczów i to przynosi efekty - mówi nam Patryk Pindel, szkoleniowiec Spójni. 

 

Samo tempo meczu należało do interesujących. Pod względem walorów piłkarskich, tu również nie można mieć zastrzeżeń do żadnej ze stron. Jedyne czego zabrakło w pierwszej części to "konkretów". Na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 0:0, choć lepsze próby w tej części spotkania mieli landeczanie. Dwukrotnie przed szansą stanął Giorgi Merebaszwili. W jednej sytuacji minął już bramkarza Kuźni, lecz jego uderzenie zostało wybite z linii bramkowej przez defensora Kuźni. 

 

Po zmianie stron ustronianie zaatakowali odważniej, byli częściej przy piłce, jednak zupełnie nowy obraz meczu dała 76. minuta. Wówczas Patryk Fabian dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Mateusza Madzi, a ten skierował piłkę do siatki. To spowodowało, że Kuźnia otworzyła swoje szyki, na czym skorzystali gospodarze. W 88. minucie prostopadłym podaniem Igora Mencnarowskiego obsłużył Merebaszwili. Co ciekawe, Kuźnia mogła nawet doprowadzić do remisu. Albo jednak fenomenalnie interweniował Patryk Kierlin, albo na przeszkodzie gościom stawał słupek, jak w przypadku strzału Mykoli Bui. Ostatecznie passa Kuźni została przerwana, a seria landeczan trwa dalej.