- Cieszymy się z trzech punktów, ale Podhalanka mocno nam się postawiła. To zespół, który ma swoje atuty i ma podstawy ku temu, aby sprawiać niespodzianki w tej lidze - mówi Adrian Kopacz, szkoleniowiec Śrubiarni. 

 

Momentami derbowe spotkania mają to do siebie, że nikt nie chce się otworzyć. Obie drużyny skupiają się na bronieniu - w tym przypadku było inaczej. W 3. minucie żywczanie objęli prowadzenie, gdy Konrad Korczak po stałym fragmencie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. To jednak spotkało się z ripostą Podhalanki. W 12. minucie Jakub Knapek wykończył dogranie z rzutu wolnego Tomasz Franusika.

 

Koniec emocji? Wręcz przeciwnie! W 16. minucie na złej interwencji golkipera z Milówki skorzystał Rafał Hałat, który trafił bezpośrednio z rzutu wolnego. Chwilę później znów o sobie dała znać siła stałych fragmentów... Podhalanki - tym razem na listę strzelców wpisał się Daniel Lach. Do przerwy obie ekipy schodziły w zgodnych nastrojach, choć zespół z Milówki mógł ten stan rzeczy zmienić. Dominik Słowik po świetnym rajdzie wyłożył piłkę T. Franusikowi, lecz temu drugiemu zabrakło zimnej krwi, aby całą sytuację zwieńczyć golem. 

 

Po przerwie mecz miał otwarty charakter - nadal. W minucie 60. Radosław Lejawa trafił na 3:2. Młody zawodnik Śrubiarni skarcił defensywę Podhalanki za moment dekoncentracji i minąwszy golkipera wpakował piłkę do pustej bramki. Zespół z Milówki ambitnie dążył, aby odmienić losy meczu, wszak 2 razy już się to udało w tym starciu. Trzeciego jednak nie było, ale okazje ku temu - już tak. Szczególnie w samej końcówce. W trzeciej minucie doliczonego czasu dogranie Mateusza Balcarka do M. Franusika zablokował defensor Śrubiarni, a kilkadziesiąt sekund później Patryk Semik nie trafił z bliskiej odległości.