Od początku meczu zawodnicy trenera Seweryna Kośca wypracowali sobie zdecydowaną przewagę. Gra toczyła się niemal cały czas na połowie gospodarzy. Przyjezdni rozgrywali swoje akcje w ataku pozycyjnym. Oddawali wiele strzałów na bramkę strzeżoną przez Radosława Pietrasika, który w pierwszej odsłonie gry spisywał się bez zarzutu. W 23. minucie po strzale Marka Zuziaka bramkarza LKS-u Leśna uratowała poprzeczka. Miejscowi raz zagrozili bramce Wojciecha Barcika, kiedy to w 30. minucie Aleksander Moroń strzelił minimalnie obok słupka z ostrego kąta. – Nie mieliśmy pomysłu na sforsowanie dobrze zorganizowanej obrony gospodarzy. W decydujących momentach podejmowaliśmy złe decyzje. W naszych strzałach było zbyt dużo siły, a za mało precyzji – podsumował pierwszą połowę szkoleniowiec gości.
 


W drugiej odsłonie działo się o wiele więcej, a kibice mogli w końcu zobaczyć bramki. Pierwszą zdobył w 59. minucie Patryk Kłyszyński, który pokonał bramkarza gospodarzy precyzyjnym strzałem z okolic 16. metra. Po golu obraz meczu nie zmienił się, bo goście nadal mieli zdecydowaną przewagę. Gospodarze przeprowadzili jednak szybki kontratak, a po podaniu Łukasza Łodziany piłkę nad bramką przeniósł Maciej Krysta. W 71. minucie radziechowianie zdobyli kolejną bramkę. Filip Kupczak sfaulował w polu karnym Jakuba Pieterwasa, a z „wapna” nie pomylił się kapitan GKS-u Marcin Byrtek. Po tym golu miejscowi stworzyli sobie sytuację sam na sam, ale Krysta uderzył zbyt słabo i Barcik pewnie złapał futbolówkę.

- Goście mieli zdecydowaną przewagę. Dwa razy ratowała nas poprzeczka. GKS zasłużył na wygraną w tym meczu, a wynik mógł być wyższy. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, ale trzeba jasno powiedzieć, że nie zasłużyliśmy na punkty – oznajmił po zakończonym starciu prezes klubu z Leśnej Piotr Raczek.