Piłka nożna - I liga
Do czterech razy sztuka?
Nabiera kształtu drużyna Podbeskidzia przed nowym sezonem zmagań (niestety) w I lidze. "Górale" poczynili stosowne wzmocnienia, które - nomen omen jak przed rokiem - mają ich przybliżyć do gry o awans do PKO Ekstraklasy.
Od soboty 9 kwietnia do poniedziałku 11 kwietnia 2016 Podbeskidzie było w grupie mistrzowskiej Ekstraklasy. Podopieczni Roberta Podolińskiego pokonali wówczas Termalicę Bruk-Bet Nieciecza 2:0 po bramkach Adama Mójty i Mateusza Możdżenia. W Bielsku-Białej zapanowała euforia, wszak "Górale" zostawili w tyle takie marki jak Wisłę Kraków, Śląsk Wrocław, Jagiellonię Białystok, tudzież Ruch Chorzów. No właśnie, Ruch Chorzów. Przez wzgląd na zamieszanie oraz niewytłumaczalne zapisy w regulaminie Polskiego Związku Piłki Nożnej i Ekstraklasy... Podbeskidzie po dwóch dniach zamieniło strefę mistrzowską na dolną "ósemkę", kosztem piłkarzy z Chorzowa. I mimo, że był to bardzo smutny dzień w historii tego klubu, to raczej nikt nie spodziewał się, że Podbeskidzie trafiło właśnie do... hospicjum, aby walczyć o przetrwanie.
Podtrzymywanie przy życiu bielskiej kapeli nie było łatwe. W grupie spadkowej stoczyła siedem walk i raptem raz uszła z "życiem", remisując 1:1 z Koroną Kielce. Porażka w przedostatniej kolejce z Górnikiem Łęczna (1:5!) pogrążyła nadzieje Podbeskidzia na utrzymanie, które spadło wraz z Górnikiem Zabrze. Posypały się głowy...
W trybie niemalże natychmiastowym pracę stracił Podoliński, którego zastąpił Dariusz Dźwigała. Latem drużyna została przebudowana, a potencjał kadry - jak na realia I ligi - wydawał się przynajmniej wysoki. Podbeskidzie od początku sezonu 2017/2018 jednak zawodziło, czego pokłosiem było zluzowanie w październiku Dźwigały. Zastąpił go Jan Kocian, szanowany szkoleniowiec m.in. za pracę... w Ruchu. W tzw. międzyczasie zatrudniony w klubie został pierwszy w historii dyrektor sportowy w postaci Andrzeja Rybarskiego. Z nim Słowak wybitnie nie miał po drodze, więc... udał się na bezpodstawny urlop na kilka dni przed pierwszym ligowym meczem nowego sezonu. Tymczasowym trenerem (a później oficjalnie I) został Adam Nocoń, który także w Podbeskidziu pracował raptem rok.
18 czerwca 2018 roku na ławce trenerskiej pojawił się Krzysztof Brede, uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych coachów młodego pokolenia w Polsce. Wcześniej pracował z powodzeniem w Chojniczance Chojnice, gdzie zrobił "coś z niczego". Podobnie miało być w Bielsku-Białej. "Górale" swoją grę chcieli opierać na doświadczonych zawodnikach, lecz uzupełniać ich mieli zdolni piłkarze z regionu. Cel? Niezmienny od trzech lat - awans do Ekstraklasy. Efekt? Niezmienny od trzech lat - pozostanie w I lidze na kolejny rok. Tym razem do awansu zabrakło 21 punktów (6. miejsce).
Mimo wszystko prezes Bogdan Kłys postawił na stabilizację. Przynajmniej na ławce trenerskiej, na której w dalszym ciągu będzie zasiadał Brede. Analogicznie zaś do wydarzeń sprzed lat ma się sytuacja w kontekście wietrzenia szatni. Tradycyjnie już drużynę opuściło kilku wartościowych zawodników (Valerijs Sabala, Adri Gómez, Przemysław Płacheta czy Guga Palavandishvili). W ich miejsce przybyli piłkarze, którzy - zdaniem rządzącej rady transferowej - mają Podbeskidziu zapewnić możliwość rywalizowania o najwyższe cele. - Polacek, Bashlei, Osyra, Nowak, Laskowski są u nas. Plus Figiel i Danielak. Teraz szukamy tylko „9" - zauważył ostatnio Kłys.
Czy to transfery, które istotnie podnoszą wartość "Górali"? Odpowiedzieć na to pytanie trzeba sobie samemu, choć ja jestem optymistą. Czy Podbeskidzie dysponują zespołem na awans? Tu porównując się do Stali Mielec, Bruk-Bet Termaliki, Miedzi Legnica, Sandecji Nowy Sącz czy Zagłębia Sosnowiec jestem optymistą zdecydowanie mniejszym. Ale może do czterech razy sztuka?
Czy to transfery, które istotnie podnoszą wartość "Górali"? Odpowiedzieć na to pytanie trzeba sobie samemu, choć ja jestem optymistą. Czy Podbeskidzie dysponują zespołem na awans? Tu porównując się do Stali Mielec, Bruk-Bet Termaliki, Miedzi Legnica, Sandecji Nowy Sącz czy Zagłębia Sosnowiec jestem optymistą zdecydowanie mniejszym. Ale może do czterech razy sztuka?