
Do finału z dramaturgią
Zespół z Bochni do Bielska-Białej przyjechał głodny odwrócenia losów pucharowego spotkania. Rekord w pierwszym półfinałowym meczu zwyciężył 3:2, a w rewanżu emocji nie zabrakło.
To nie był "spacerek" dla drużyny Rekordu. A, że - jak mówi wyświechtane powiedzenie - puchary rządzą się swoimi prawami - ekipa z Bochni uwierzyła, że jest w stanie coś ugrać w hali Widok. Skorzystali na tym kibice, którzy zobaczyli emocjonujące widowisko...
Początek układał się po myśli biało-zielonych. W 7. minucie Rekord objął prowadzenie po golu Stefana Rakicia, który spuentował dobrze rozegrany rzut wolny z Pawłem Budniakiem. Stracona bramka zmobilizowała przyjezdnych do intensywniejszego wysiłku w ofensywie. W minucie 10. Krzysztof Iwanek fenomenalnie zatrzymał Mikhaela Almeidę, ale przy wyrównującym trafieniu Adama Wędzonego - mógł zrobić więcej. Golkiper Rekordu tuż przed końcem pierwszej części znów wykazał się bramkarskim kunsztem broniąc przedłużony rzut karny. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 1:1.
Po zmianie stron doszło do zmiany w bramce Rekordu, jednak już na wstępie drugiej części Bartłomiej Nawrat zmuszony został do kapitulacji. Na listę strzelców wpisał się Tukka Pikkarainen zamykając dogranie z boku boiska. W 24. minucie ekipa z Bochni prowadziła już 3:1 po kontrze zakończonej golem Wojciecha Przybyła. Nie ma co ukrywać, sytuacja zrobiła się "ciepła" dla drużyny Rekordu, ale wyszli z niej w sposób najlepszy z możliwych. Bramkę kontaktową zdobył Rakić, po kilku wcześniejszych próbach całego zespołu. 60 sekund po tej bramce Matheus doprowadził do wyrównania po iście efektownej akcji.
Później, trudno było zatrzymać rozpędzonych "rekordzistów". W 30. minucie Gustavo Henrique wykorzystał dogranie od Rakicia. Następnie Matheus zrobił pożytek z przedłużonego rzutu karnego. Wynik meczu ustalił Budniak - tym razem to Rakić wcielił się w rolę asystenta. Rekord zameldował się w finale Pucharu Polski, gdzie zmierzy się z Constractem Lubawa.