
Piłka nożna - IV liga
Dobre tylko 30 minut
Po wysokiej wygranej nad MRKS-em zawodnicy z Czańca głodni kolejnych trzech punktów udali się do Goczałkowic.
Początkowe fragmenty spotkania nie zwiastowały, że drużynie z Czańca może się coś złego przytrafić w tym spotkaniu. – Pierwsze trzy kwadranse uważam za udane w naszym wykonaniu. Zarysowała się nasza przewaga optyczna, dzięki temu, iż zawodnicy realizowali założenia taktyczne – mówi Maciej Żak, trener LKS-u Czaniec.
Zawodnicy z Czańca objęli prowadzenie w 29. minucie. Dobra wrzutka Grzegorza Janiczaka, Ilya Nazdryn-Platnitski przeprowadza dwójkową akcję z Kamilem Karczem, który wszystko sfinalizował trafieniem. Podopieczni trenera Żaka nie potrafili jednak dowieźć korzystnego rezultatu do końca premierowej odsłony spotkania. W 40. minucie z rzutu rożnego zrobił pożytek Kamil Łączek, głową posyłając "futbolówkę" do siatki.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla ekipy z Czańca. W 51. minucie Maciej Felsch otrzymał żółtą kartkę, a 60 sekund później drugą. To oczywiście spowodowało, że LKS Czaniec mecz kończył w "10". – Nie chcę komentować decyzji arbitra. Wszystko działo się daleko od bramki przeciwnika. To jednak było punktem kulminacyjnym w tym spotkaniu – przyznaje Żak.
W 63. minucie Piotr Ćwielong wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, gdy na gola zamienił prostopadłe podanie od Dawida Ogrockiego. Zespół z Czańca rzucił wszystko na jedną kartę i mimo gry w osłabieniu potrafił napsuć krwi defensywie drużyny przeciwnej. W 80. minucie Nazdryn-Platnitski został zatrzymany z bliskiej odległości przez jednego z obrońców gospodarzy. Wcześniej dobrej okazji nie wykorzystał Filip Handy. Pokłosiem ryzykownej gry przyjezdnych była stracona bramka w 93. minucie, gdy Michała Majdę pokonał Damian Furczyk.
Zawodnicy z Czańca objęli prowadzenie w 29. minucie. Dobra wrzutka Grzegorza Janiczaka, Ilya Nazdryn-Platnitski przeprowadza dwójkową akcję z Kamilem Karczem, który wszystko sfinalizował trafieniem. Podopieczni trenera Żaka nie potrafili jednak dowieźć korzystnego rezultatu do końca premierowej odsłony spotkania. W 40. minucie z rzutu rożnego zrobił pożytek Kamil Łączek, głową posyłając "futbolówkę" do siatki.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla ekipy z Czańca. W 51. minucie Maciej Felsch otrzymał żółtą kartkę, a 60 sekund później drugą. To oczywiście spowodowało, że LKS Czaniec mecz kończył w "10". – Nie chcę komentować decyzji arbitra. Wszystko działo się daleko od bramki przeciwnika. To jednak było punktem kulminacyjnym w tym spotkaniu – przyznaje Żak.
W 63. minucie Piotr Ćwielong wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, gdy na gola zamienił prostopadłe podanie od Dawida Ogrockiego. Zespół z Czańca rzucił wszystko na jedną kartę i mimo gry w osłabieniu potrafił napsuć krwi defensywie drużyny przeciwnej. W 80. minucie Nazdryn-Platnitski został zatrzymany z bliskiej odległości przez jednego z obrońców gospodarzy. Wcześniej dobrej okazji nie wykorzystał Filip Handy. Pokłosiem ryzykownej gry przyjezdnych była stracona bramka w 93. minucie, gdy Michała Majdę pokonał Damian Furczyk.