
Dramaturgii nie zabrakło
Nie bez powodu, mecz Spójni z Przemszą Siewierz określany był jako za "sześć" punktów. Starcie tych drużyn było istotne w kontekście walki o utrzymanie w IV lidze.
Mecz dobrze układał się dla landeczan. W 9. minucie na prowadzenie Spójnię wyprowadził Bartłomiej Ślosarczyk. Zawodnik, wracający po kontuzji, otrzymawszy prostopadłe dogranie, sfinalizował ładną akcję swojej drużyn. Pod koniec premierowego kwadransa gry gospodarze prowadzili już 2:0. Patryk Fabian na długim słupku zamknął dośrodkowanie z rzutu rożnego. Więcej goli w tej części meczu nie zobaczyliśmy, aczkolwiek to zespół z Landeka trzymał pieczę nad boiskowymi wydarzeniami i nic nie zwiastowało, że to się zmieni. Gdyby piłka po strzale Giorgi Merebeszwiliego wpadła do bramki, a nie zatrzymała się na poprzeczkę być może tak by było...
Po zmianie stron Przemsza jednak podjęła rękawice. W 50. minucie zawodnik gości celnie przymierzył po długim słupku, a 10. minut później było już 2:2 po celnej "główce" piłkarza z Siewierza. Mecz zaczął się na nowo. Tym razem miał dość wyrównany charakter, choć im bliżej było końca, tym Spójnia miała więcej do powiedzenia. To popłaciło w samej końcówce. Szalę wygraną dla gospodarzy przechylił Fabian, który na gola zamienił miękkie dogranie z rzutu wolnego. Tym samym Spójnia mogła się cieszyć z pierwszej wygranej na wiosnę.
- Wygrana wyszarpana, ale zasłużona. Kosztowała nas wszystkich sporo emocji i nerwów, ale było warto. Zwyciężyliśmy skutecznością i determinacją - mówi nam Patryk Pindel, szkoleniowiec Spójni.