Nie brakowało emocji i goli w dwóch pierwszych spotkaniach rundy wiosennej PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej w wykonaniu WSS Wisła w Wiśle. Wiślanie wpierw wygrali w Pietrzykowicach 2:1 dzięki bramce strzelonej w 92. minucie przez Szymona Płoszaja, wczoraj natomiast pokonali w Żabnicy Skałkę 3:2. Dlaczego współlider bielskiej "okręgówki" nie może zwyciężyć bez zbędnej nerwówki? - Wydaje mi się, że główną przyczyną tego były boiska na których przyszło nam zagrać. Zarówno w Pietrzykowicach tak i Żabnicy boiska są bardzo nierówne i wąskie, a my lubimy oskrzydlać akcje. To nieco komplikowało nasze założenia taktyczne. Dlatego nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi do naszego stylu w dwóch pierwszych meczach. Najważniejsze, że zdobyliśmy sześć punktów - tłumaczy nam Tomasz Wuwer, który zaznacza, że wczorajsze starcie z Metalem-Skałka obfitowało w mnóstwo sytuacji podbramkowych. - Tak naprawdę spotkanie mogło zakończyć się każdym wynikiem. Mogliśmy zarówno wygrać jak i przegrać - dodaje Wuwer. Szkoleniowiec ekipy z Wisły może mieć spore pretensje do skuteczności swoich podopiecznych. Ze zwichrowanymi celownikami afiszowali się m.in. Bartłomiej Rucki, Płoszaj czy Mateusz Tomala

Wiślanie wygrywając dwa mecz wykorzystali potknięcie Kuźni Ustroń, która zremisowała z Koszarawą Żywiec, i zrównali się z ustronianami punktami w ligowej tabeli. - Od dłuższego czasu było wiadomo, że gra o awans rozstrzygnie się pomiędzy nami a Kuźnią. Góral co prawda wygrał teraz z Pasjonatem Dankowice, ale ma sporą stratę do nas. O mistrzostwie może zaważyć bezpośrednie stracie - przewiduje nasz rozmówca.