- Mecz pełen emocji, dramaturgii - emocjonalny rollercoaster. Szczęśliwie wywalczyliśmy jednak trzy punkty, co mnie cieszy, choć sami na własne życzenie sprowokowaliśmy te emocje - mówi w rozmowie z naszym portalem trener Czarnych, Krzysztof Dybczyński. 

 

Pierwszy kwadrans upłynął w dość spokojnym tempie. Nic nie wskazywało na to, że może to być mecz pełen wrażeń. Jako pierwsi jednak "cios" wymierzyli gospodarze. W 15. minucie Mateusz Dudek głową pokonał bramkarza Czarnych po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, którego notabene być nie powinno według drużyny z Jaworza.

 

Czarni szybko się jednak zrehabilitowali i w 21. minucie doprowadzili do wyrównania. Ładną akcję przeprowadził Adam Waliczek, dośrodkował do Janusza Cyrana, ten zgrał piłkę do Michała Sztykiela, który wszystko sfinalizował golem. Trzy minuty później jaworzanie już prowadzili, gdy Waliczek wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Rafale Pezdzie. W końcówce pierwszej połowy GTS miał swoje okazje, aby znów cieszyć się z trafienia, lecz ostatecznie drużyna z Jaworza dowiozła prowadzenie do szatni. 

 

 

Druga część meczu zaczęła się świetnie dla gości. W 55. minucie Waliczek znów wpisał się na listę strzelców po kombinacyjnej akcji z Damianem Ściborem. 60 sekund później piłkarze z Bojszów nawiązali kontakt po wykończeniu sytuacji jeden na jeden. Od 71. minuty Czarni grali w "10", po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Szymon Jastrzębski.

 

Mimo to jaworzanie pokusili się o kolejne trafienie. W 74. minucie Sztykiel celnie przymierzył z "wapna", który został odgwizdany za przewinienie na Waliczku. Znów jednak gospodarze dobrze zareagowali i zrobiło się 4:3. GTS w 80. minucie miał "piłkę meczową", lecz w sytuacji sam na sam zawodnik gospodarzy przymierzył w słupek. W doliczonym czasie gry wszelkie nadzieje miejscowych rozwiał Sztykiel, ponownie pewnie egzekwując "11".