
Dzień świstaka
W minioną środę rezerwy Rekordu nie zaznali zaliczki punktowej w starciu z Kuźnią Ustroń po bramce z końcówki spotkania. W konfrontacji z Gwarkiem Tarnowskie Góry historia ta się powtórzyła...
- Na pewno dla drużyny jest to bardzo trudne, gdy drugi raz w ciągu czterech dni - w bliźniaczy sposób - wypuszczamy punkty z rąk, w doliczonym czasie gry. Najwyraźniej pokutuje u nas w końcówkach brak takiego seniorskiego doświadczenia, ogrania. Jeżeli miałbym szukać pozytywów, to wskazałbym na kolejny mecz ze zdobyczą bramkową, kolejnego gola naszego napastnika i kolejny mecz, w którym jesteśmy twardym orzechem do zgryzienia dla naszych przeciwników - powiedział na łamach klubowej strony Szymon Niemczyk, szkoleniowiec rezerw Rekordu.
Dobrze "rekordziści" weszli w mecz. Na boisku w Tarnowskich Górach czyli się pewnie i nie mieli kompleksów przed wyżej notowanym rywalem, byłym III-ligowcem. Ten stan rzeczy miał swoje odzwierciedlenie w rezultacie. W 24. minucie Szymon Młocek wyprowadził Rekord II na prowadzenie po dograniu od Mateusza Tekieliego.
Po przerwie gospodarze wzięli sprawy w swoje ręce. Zaraz na początku drugiej części Alan Sprot doprowadził do wyrównania, pokonując Krzysztofa Żerdkę celną "główką". Reakcja bielszczan? Właściwa. Nie schowali oni głowy w piasek, tylko wierzyli, że jak strzelili jedną, to mogą i strzelić drugą. Okazje ku temu miał Młocek, Tymon Sobek i Adam Gibiec. Nadeszła jednak feralna, dla rezerw Rekordu, 90. minuta. To wówczas Gwarek zdobył bramkę na wagę 3 punktów po zamieszaniu po rzucie rożnym.