Kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Sportowej w Ślemieniu na nudę narzekać nie mogli. Goście, którzy przyjechali na mecz w 11-osobowym składzie, nastawili się na grę z kontry, za to Smrek przejął inicjatywę stosując atak pozycyjny. Przewagę uzyskaną również udokumentował. Strzałem głową Deiverson Lima wykorzystał dokładną „centrę” Marcela Krzaka.

Po przerwie strzelanie wznowił Marcin Pośpiech, wychowanek Smreka Ślemień, który zdecydował się na powrót z Orła Łękawicy. Asystę przy golu zaliczył Rian Machado. Przyjezdni nie zamierzali jednak wystąpić w roli statystów. W 60. minucie minimalnie pomylił się Marcin Marciniak, ale zwiastowało to zabiegi ekipy z Leśnej, aby cokolwiek jeszcze w pucharowej rywalizacji wskórać. Kwadrans później zdobyli bramkę kontaktową – Filip Kupczak pokonał bramkarza Smreka strzałem „ze szczupaka” po dośrodkowaniu Macieja Krysty. Błyskawicznie beniaminek „okręgówki” odpowiedział 2 trafieniami. Najpierw po asyście Pośpiecha bramkę strzelił Machado, potem Pośpiech skompletował dublet, kiedy to wykorzystał rzut karny jako wcześniej poszkodowany. Zespół z Leśnej zdołał strzelić jeszcze gola, kiedy to w 86. minucie swoje kolejne trafienie zaliczył Kupczak, strzałem po ziemi w dolny róg bramki wykorzystując zamieszanie w „16”.
 


Na finiszu wynik mógł być wyższy na rzecz Smreka, lecz przyjezdnych w sytuacji sam na sam ratował Radosław Pietrasik, a chwilę później popisał się paradą broniąc strzał z bliskiej odległości. Co ciekawe, emocjonująca pucharowa potyczka była przedsmakiem tego, co czeka nas za 3 tygodnie, kiedy to 21 sierpnia obie drużyny zmierzą się na stadionie w Leśnej w ramach rozgrywek „okręgówki”. – W obliczu nieobecności kilku podstawowych ogniw trener dysponował wąskim składem. Przyjechaliśmy tak naprawdę po to, by rozegrać mecz stanowiący wartościową jednostkę treningową. Czekamy niecierpliwie na okazję do rewanżu w lidze – zaznacza Piotr Raczek, prezes LKS-u Leśna.

– Obu drużynom przyszło rywalizować w trudnych warunkach. Boisko było grząskie, a kałuże, które powstawały wraz z trwaniem spotkania nie pozwalały na płynne prowadzenie gry. Cieszę się natomiast, że atak pozycyjny, którym staraliśmy się grać pozwolił kreować nam bardzo dużo okazji. Uważam, że na przestrzeni spotkania byliśmy zespołem lepszym, ale należy także docenić rywala, który groźnie kontratakował – ocenił mecz Piotr Jaroszek, szkoleniowiec zwycięskiej drużyny.