- Zmierzyliśmy się z niewygodnym rywalem, ale też nie był to nasz dobry mecz. Zwycięzców się jednak nie sądzi - zdobyliśmy trzy punkty i to jest najważniejsze - mówi Konrad Kuder, trener Drzewiarza. 

 

Spotkanie odbyło się na boisku w Landeku, na którym lepiej w pierwszej części czuli się zawodnicy z Milówki. To oni kreowali więcej podbramkowych zagrożeń. W 10. minucie Mikołaj Stasica zagrał do Kacpra Gąsiorka, a ten został zatrzymany przez dobrze interweniującego Pawła Górę, który w tym meczu walnie przyczynił się do sukcesu Drzewiarza. Następnie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Mateusz Balcarek. Drzewiarz nie był w stanie w tej części zagrozić bramce przyjezdnych. 

 

Czas grał na korzyść jasieniczan. W drugiej części swoje okazje mieli jeszcze: M. Balcarek i Stasica. W końcu jednak nadeszła 74. minuta, a wraz z nią premierowe trafienie. Te padło łupem gospodarzy. Kuder zagrał wzdłuż bramki, a z bliskiej odległości trafił Tomasz Drewniak. Odpowiedź Podhalanki przyszła 4. minuty później. Do wyrównania doprowadził Daniel Lach, który przytomnie zachował się w podbramkowym zamieszaniu po rzucie wolnym. Ekipa z Milówka mogła pójść za ciosem, dwie klarowne okazje miał zmiennik - Patryk Semik, lecz nie zamienił ich na bramkę. A, że nie wykorzystane okazje się mszczą... W doliczonym czasie gry gola na wagę trzech punktów strzelił dla Drzewiarza Marek Sobik. Całą akcję zainicjował Kuder po wyrzucie z autu, a piłka po strzale Sobik, po rykoszecie, wpadła do bramki. 

 

- Nie wygrywa zawsze ten, kto gra lepiej. Wygrywa ten, kto wykorzysta swoje momenty. My dziś graliśmy lepiej – ale wynik tego nie pokazuje. I to jest brutalna prawda, z którą musimy się pogodzić. To boli, bo wiem, ile ten zespół wkłada w każdy mecz. Nie składamy broni. Prędzej czy później to szczęście też musi się do nas uśmiechnąć - dodaje Sebastian Gierat, trener Podhalanki.