Nie ma co ukrywać, dawka emocjonalna tego spotkania była niesamowita, a jej końcówka na długo zostanie zapamiętana przez biało-zielonych. Ale od początku... Po dobrym starcie spotkania dla gości, to Constract wymierzył pierwszy "cios". W 10. minucie Sebastian Grubalski przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszanie, dopadając do piłki odbitej od poprzeczki. Na ripostę Rekordu nie trzeba było długo czekać. Zaledwie 60. sekund później Matheus celnie przymierzył z dalszej odległości. To trafienie napędziło "rekordzistów" do dalszych ofensywnych wysiłków. W 16. minucie Rekord objął prowadzenie, gdy Mikołaj Zastawnik, po wyrzucie Krzysztofa Iwanka, wymanewrował defensora i golkipera gospodarzy, i ulokował piłkę w w siatce. Do przerwy biało-zieloni mieli 2-bramkową zaliczkę, wszak rzut karny wykorzystał Matheus. Został on podyktowany w następstwie zagrania ręką przez gracza Constractu, za co obejrzał zarazem czerwoną kartkę. 

 

Kulminacja emocji miała miejsce w drugiej części. Rekord nie tylko świetnie się bronił, ale też był aktywny w ofensywie. Świadczą o tym m.in. 2 próby Stefana Rakicia, który raz trafił w słupek, a następnie świetnie położył bramkarza, a później zabrakło czystego uderzenia. Jak to się jednak mówi, do 3razy sztuka... W 32. minucie Rakić przymierzył po tzw. długim słupku. Constract jednak nie zamierzał odpuszczać. Mateusz Mrowiec skutecznie dobił piłkę i zrobiło się 2:4. Od tego czasu to miejscowi złapali "wiatr w żagle", a gdy w 38. minucie Tomasz Kriezel skorzystał na chwili zawahania Gustavo HenriqueTarasa Korołyszyna kolejna dogrywka w finale wisiała w powietrzu. 

 

Tej jednak nie było! To mogło być najdłuższe 120. sekund dla biało-zielonych. Zepchnięci do głębokiej defensywy "rekordziści" skarcili lubawian za niedokładną grę z lotnym bramkarzem. W 40. minucie Henrique przejął piłkę i uderzeniem spod własnej bramki przypieczętował wygraną w meczu finałowym numer 4. Słowa uznania należą się też bramkarzowi Rekordu Krzysztofowi Iwankowi. Niejednokrotnie ratował zespół przed stratą bramki swoimi interwencjami, co walnie przyczyniło się do zwycięstwa. 

 

Rekord tym samym zdobywa 7. tytuł mistrzowski. Po dwóch sezonach przerwy, gdy z tego sukcesu cieszyli się kolejno Piast Gliwice i Constract Lubawa, klub z Cygańskiego Lasu wraca na sam szczyt. Ogromne gratulacje dla całej społeczności Rekordu!