
Fiodory się nie zatrzymują. Cenny skalp w Łące
Kolejne ligowe zwycięstwo odnotowali zawodnicy GKS-u Radziechowy-Wieprz, którzy wczoraj pokonali bezpośredniego sąsiada w tabeli IV ligi. 3 punkty zostały wywiezione z Łąki.
W sobotnie popołudnie Iskra Pszczyna na boisku w Łące podejmowała drużynę GKS-u. Spotkanie było wyrównane - i to dziwić nie może. Dość wspomnieć, że obie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli - przed tą kolejką Iskra plasowała się na 16. pozycji, mając 11 punktów na swoim koncie. Fiodory były "oczko" wyżej, posiadając 8 punktów zaliczki. Wczorajszy mecz był więc kluczowy przede wszystkim dla gospodarzy - w ich przypadku porażka oznaczałaby już tylko matematyczne szanse na utrzymanie w IV lidze.
Spotkanie lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy w 32. minucie objęli prowadzenie. Autorem gola został defensor Marcin Dudka, który w polu karnym rywala - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego - zachował się niczym rasowy napastnik. Po zmianie stron podopieczni Tomasza Wróbla podwyższyli prowadzenie. Remigiusz Mrózek przytomnie wycofał piłkę do Kacpra Brachaczka, a ten wcelował ją do siatki. Istotny w tym przypadku był także rykoszet, który zmylił golkipera Iskry.
Gospodarze w 77. minucie złapali kontakt po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Łukasza Mąki. Wówczas zespół z Pszczyny ruszył do ofensywy, szukając sposobności na wywalczenie remisu. Okoliczności mieli ku temu sprzyjające, bowiem w ostatnich minutach drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Jakub Puzoń i GKS musiał sobie radzić w osłabieniu. Wojciech Barcik nie dał się jednak pokonać po raz drugi.
- Był to ciekawy i wyrównany mecz. Byliśmy skuteczniejsi o jedną bramkę i zasłużenie wygraliśmy. To bardzo ważne punkty - podsumował Tomasz Wróbel, szkoleniowiec GKS-u.