Gospodarze bardzo szybko dowiedli tego, że zimowa przerwa bynajmniej nie wybiła ich z dobrego – i co najistotniejsze – zwycięskiego rytmu. Konfrontację z Unią zainicjowali błyskawicznym zdobyciem poważnej zaliczki. W 10. minucie Daniel Sobas otworzył wynik spotkania, finalizując dogranie Mateusza Skrobola. Po niespełna kwadransie było już 2:0, gdy Kamil Bezak golkipera gości zaskoczył strzałem z dystansu. Niczego nie zmienił de facto gol kontaktowy dla Unii – autorstwa Michała Pieczki w 42. minucie z rzutu karnego w następstwie przewinienia Sobasa. A to dlatego, że pierwsza połowa została zamknięta kolejnym „fantem” Spójni. Szarżę Konrada Bukowczana i jego asystę wzdłuż „świątyni” uderzeniem wprost do „sieci” zwieńczył Skrobol.


Również po pauzie landeczanie nadawali ton boiskowym wydarzeniom. W 47. minucie z rzutu rożnego precyzyjnie dośrodkował Skrobol, zaś głową na „krótkim” słupku instynktem strzeleckim błysnął pozyskany przez Spójnię zimą Mariusz Bojarski. Wtórna odpowiedź ekipy z Książenic, w postaci mocnego uderzenia Piotra Byśca zaskakującego Łukasza Krzczuka, i tym razem nie zaburzyło rytmu gry miejscowych. Po godzinie „odjechali” wiceliderowi IV ligi na 5:2, gdy tyleż efektowną, co efektywną okazała się indywidualna akcja Sobasa.

Co znamienne dla formy zaprezentowanej przez zespół z Landeka, wspomniany rozmiar zwycięstwa podopiecznych Krystiana Odrobińskiego był zarazem... najmniejszym, jaki do przebiegu gry pasował. Zwłaszcza w rewanżowej części co rusz kotłowało się pod bramką Unii. Sytuacji sam na sam z golkiperem przyjezdnych nie wykorzystywali Bukowczan, Damian Nieśmiałowski i Paweł Sękowski. Także próby Kamila Jarosia z dystansu mogły przynieść Spójni łupy.