- Powiem szczerze, że do 60. minuty jestem bardzo zadowolony z zespołu. Graliśmy dobrze, momentami przeważaliśmy nad III-ligowcem. Później na boisku pojawili się testowani zawodnicy i... po prostu zamykam ten mecz w 60. minucie - mówi nam Tomasz Kocerba, trener Spójni. 

 

Trzeba szkoleniowcu oddać rację. Gdy na boisku byli piłkarze Spójni tworzący trzon zespołu, prezentowali się oni bardzo solidnie na tle III-ligowej Unii. Nie pozwolili jej na wiele w ofensywie, a sami potrafili "ukuć". W 15. minucie Michał Batelt na gola zamienił dogranie z rzutu wolnego, a kilka chwil po rozpoczęciu drugiej połowy stan na 2:0 podwyższył Wiktor Piejak. Napastnik landeczan błysnął instynktem strzeleckim i zachował zimną krew w sytuacji sam na sam po kombinacyjnej akcji. 

 

Co się stało później? Na boisku pojawiło się 5 zawodników testowanych. Byli oni w Spójni najprawdopodobniej dwa razy - pierwszy i ostatni... Linia obrony złożona z tych graczy popełniała kuriozalne błędy, a efektem tego była finalna porażka beskidzkiego IV-ligowca w stosunku 2:5.