Już między 6. a 7. minutą piłka po dwakroć lądowała w bramce zespołu z Wisły. Najpierw z dośrodkowania Kamila Kotrysa z rzutu wolnego skorzystał główkujący Arkadiusz Trybulec, a za moment wspomniany strzelec dograł do Marcina Jaworzyna, który strzałem po dalszym słupku zaskoczył Kacpra Fiedora. Początek – co by nie mówić – dość szokujący. – Straciliśmy gole w sytuacjach, które przydarzyć się nie powinny, ale zareagowaliśmy dobrze, bo długimi fragmentami nadawaliśmy ton grze – podkreśla trener WSS Tomasz Wuwer, którego podopieczni przed pauzą dążyli do zmiany wyniku. Wyborna była okazja, którą w następstwie rzutu wolnego Szymona Płoszaja miał Dawid Mazurek. Pomocnik wiślańskiego zespołu z bliska klatką piersiową skierował piłkę na słupek. Z okolic „16” raz jeszcze celował także Płoszaj, nieznacznie chybiając.
 


W piłkarskie emocje bogata była rewanżowa odsłona, w której miejscowi znów nadziali się na ripostę ze strony Beskidu. W 53. minucie Krzysztof Surawski podał do Krystiana Dudajka, który podwyższył prowadzenie swojej drużyny na 3:0. Z perspektywy przebiegu gry był to nazbyt wysoki rozmiar kary dla wiślan, toteż trafienie z 62. minuty określić można mianem zasłużonego. Honor WSS uratował Płoszaj, któremu asystował D. Mazurek. Gości to zdarzenie nieco osłabiło, z kolei futboliści z Wisły uwierzyli w równorzędną walkę z faworytem. Gdyby rajd Jakuba Marekwicy i strzał Michała Cygnarowskiego znalazły lepsze wykończenie, to gospodarze pewnie zdołaliby załapać się na grę „na styku”. A tak ostatni kwadrans należał niepodzielnie do Beskidu. – Opadliśmy z sił, bo wcześniej sporo zdrowia na boisku zostawiliśmy. Z tej postawy zespołu jestem bardzo zadowolony, bo napędziliśmy faworytowi stracha – zauważa szkoleniowiec wiślan.

Uzupełnijmy zatem, że o bramki numer 4. i 5. dla drużyny dowodzonej z ławki przez trenera Bartosza Woźniaka pokusili się w 79. minucie Adrian Borkała, dobijający strzał Damiana Szczęsnego, oraz w 82. minucie Michał Szczyrba, który mimo wysiłków Fiedora nie zmarnował asysty Borkały. To właśnie doświadczony pomocnik wprowadzony po godzinie na murawę znacząco poczynania Beskidu uspokoił.