Gdyby nie te błędy w obronie...
Z jednym z głównych faworytów do awansu zmierzyła się dziś drużyna Podbeskidzia. Na Stadion Miejski w Bielsku-Białej zawitała Korona Kielce.
Przed rozpoczęciem spotkania kibice byli świadkami sympatycznego wydarzenia, wszak wyróżniony został 154-krotny reprezentant barw Podbeskidzia Łukasz Sierpina, który dziś na Rychlińskiego przyjechał jako piłkarz Korony.
W premierowych 45. minutach sobotniego meczu obie drużyny dały sobie "po razie". Jako pierwsi na sforsowanie defensywy rywala patent znaleźli futboliści z Kielc. W 17. minucie Jakub Łukowski popisał się efektywną "podcinką", która przelobowała bezradnego Martina Polacka. Wcześniej Górale mieli dwie dobre okazje bramkowe - uderzenia Kamila Bilińskiego i Kacpra Gacha nie znalazły jednak drogi do siatki. W 30. minucie gry Korona mogła podwyższyć prowadzenie, ale Sierpina z bliskiej odległości skiksował. Wówczas przewagę przejęli gospodarze.
W 36. minucie bliski wyrównania był Konrad Gutowski. W tej sytuacji świetną interwencją popisał się Konrad Forenc. Były golkiper Zagłębia Lubin bezradny był jednak wobec uderzenia Giorgio Merebashviliego, który wykorzystał genialne podanie Mathieu Scaleta. Była to 44. minuta spotkania. To zapowiadało ciekawe rewanżowe 3 kwadranse.
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli wyjątkowo nieudanie, bowiem po źle rozegranej akcji od tyłu stracili piłkę, co bezlitośnie wykorzystał Jakub Łukowski w sytuacji sam na sam z Polackiem. Ale radość z prowadzenia w kieleckim boksie długo nie trwała. Wkrótce Jacek Podgórski dopuścił się przewinienia w polu karnym i sędzia wskazał na "wapno". Z 11. metra nie pomylił się Biliński.
Gol na 2:2 nie wystarczył jednak, by piłkarze Piotra Jawnego zakończyli mecz z jednym punktem na swoim koncie. W doliczonym czasie gry defensywa Górali ponownie się pogubiła, Adam Frączak precyzyjnie dograł do Jakuba Górskiego, a ten płaskim strzałem pokonał golkipera Podbeskidzia.