O skali trudności „Górale” przekonali się już w pierwszej połowie testu. Korona była stroną dyktującą warunki i stwarzającą sobie liczne sytuacje pod bramką gości. Zanim w 24. minucie Djibril Diaw skierował piłkę głową do siatki po kornerze egzekwowanym przez Gorana Cvijanovicia, kielczanie mogli przede wszystkim skorzystać na błędzie Rafała Leszczyńskiego w 12. minucie. W sukurs golkiperowi podążyli obrońcy. Z kolei kwadrans potyczki zamknął niezły strzał Cvijanovicia po ziemi, zwieńczony tym razem pewnym chwytem Leszczyńskiego. Gole kolejne Korona zdobyć mogła również na krótko przed pauzą. Cvijanović fatalnie skiksował mając przed sobą pustą bramkę, precyzją nie wykazał się poza tym po następnym groźnym rzucie rożnym Diaw. Choć trener Adam Nocoń w składzie wyjściowym desygnował duet napastników, to jedynie Paweł Tomczyk z jednym uderzeniem i widowiskową szarżą swą obecność na placu gry zaznaczył.

Tuż po zmianie stron i roszadach personalnych – w drużynie Podbeskidzia nastąpiło ich aż 7 – na boisku działo się wiele ciekawego. Najpierw w minucie 47. doskonałą okazję mieli bielszczanie, chwilę później zawrzało w obrębie „16” przyjezdnych, lecz Jakub Żubrowski piłkę przeniósł ponad poprzeczką. W 55. minucie obrońcy I-ligowca zagapili się ponownie przy kornerze, ale Bartosz Rymaniak z bliska chybił. Kolejnym z piłkarzy Korony ocierających się o bramkowy łup był pozyskany niedawno Olivier Petrak, którego atomowa próba z 73. minuty nieznacznie minęła cel. Ostatni kwadrans to wyraźne przebudzenie bielskiego zespołu. Powodzenie i tym samym wyrównanie przynieść mogły choćby strzały Kacpra Kostorza i Łukasza Hanzela, z którymi z trudem poradził sobie golkiper przeciwnika.