- Za nami trudny, wyrównany mecz. Wiedzieliśmy wcześniej, że rezerwy Piasta nie dadzą za wygraną. Mieliśmy jednak swoje szanse i je wykorzystaliśmy, dlatego zainkasowaliśmy pierwsze, ważne trzy punkty - przyznaje II trener Spójni Giorgi Merebaszwili. 

 

Trudno byłoby wskazać drużynę, która miała większą boiskową przewagę w pierwszych trzech kwadransach. Tempo meczu było dość spokojne i wyrównane. Żadna ze stron nie chciała narazić się na kontratak, który mógł spowodować stratę bramki. Z tego tytułu też kibice nie zobaczyli wielu sytuacji bramkowych. Raz landeczan przed stratą bramki uchronił słupek, a w ich szeregach ofensywne próby odnotowali: Koki Togitani oraz Miłosz Misala. 

 

Znacznie więcej działo się po przerwie. Gliwiczanie w 47. minucie objęli prowadzenie po oskrzydlającej akcji na lewej stronie. Riposta Spójni nadeszła niespełna 20. minut później, gdy Michał Batelt głową sfinalizował dogranie z bocznej części boiska, będące następstwem wybitej piłki po rzucie rożnym. "Główka" raz jeszcze przyniosła Spójni efekt w 75. minucie. Tym razem tą częścią ciała Batelt dobił piłkę odbitą od poprzeczki. Jak się później okazało, był to gol na wagę wygranej Spójni.