Pierwsze kilkanaście, wyrównanych minut rywalizacji okrasiło kilka niezłych ataków obu drużyn. Na próbę Maksymiliana Wojtasika odpowiedział Daniel Stanclik, graczom o ofensywnych inklinacjach w obu sytuacjach zabrakło skutecznego pomysłu na finalizację. Natomiast w 14. minucie niczym wyborny snajper zachował się w polu karnym rywala Paweł Moskwik, który znajdując się plecami do bramki wykonał obrót o 90 stopni, następnie nietuzinkowy i precyzyjny strzał. Chwil kilka później przyjezdni odpowiedzieli w sposób atrakcyjny dla oka. Po dograniu z prawego sektora Wojtasik głową zgrał piłkę do nadbiegającego Michała Pietraczyka, ten dołożył „paletkę” i z bliska pokonał Kacpra Zarembę. Mogli pójść ustronianie za ciosem, ale ze strzałem Jakuba Waliczka golkiper „Górali” poradził sobie. Po upływie minuty 30. zarysowała się przewaga „dwójki” Podbeskidzia. Najpierw Patryk Drabik próbował zaskoczyć Michała Skocza, następnie po szybkim ataku Stanclik szukał w polu karnym partnera, nie znalazł wobec skutecznej interwencji obrońcy. Kolejny atak gospodarzy zaowocował sytuacją, w której Stanclik był faulowany tuż przed „16” przez Antona Fizka, za co gracz Kuźni został ukarany czerwoną kartką. Poszkodowany z rzutu wolnego przymierzył w mur. Następny ofensywny „wypad” Podbeskidzia przyniósł gola. Raz jeszcze w roli głównej wystąpił Stanclik, który dograł do niepilnowanego Drabika, ten z bliska dopełnił formalności. W samej końcówce zaatakowała Kuźnia... za sprawą byłych graczy Podbeskidzia. Jako pierwszy do wysiłku golkipera zmusił Konrad Kuder, niebawem z rzutu wolnego próbował go zaskoczyć Arkadiusz Jaworski. Zaremba w obu przypadkach stawał na wysokości zadania.

Po zmianie stron podopieczni Mateusza Żebrowskiego nie kalkulowali i wobec gry w osłabieniu szukali wyrównania. To do nich należał pierwszy kwadrans okraszony ofensywnymi próbami z udziałem m.in. Piertaczyka i Wojtasika. „Górale” odpowiedzieli natomiast za sprawą Moskwika, który po dograniu Kacpra Gacha mógł zapewnić większy komfort gry gospodarzom. Michał Skocz był jednak na posterunku. Niebawem również stanął na wysokości zadania, gdy pokonać próbował go po raz kolejny aktywny Moskwik. Riposta przyjezdnych to próba Pietraczyka, tym razem nieskuteczna. Natomiast po wywalczonym w tej sytuacji rzucie rożnym głową futbolówkę do celu skierował Michał Pszczółka. Czytelny sygnał – gramy o pełną pulę – poszedł w świat wraz ze zmianą w szeregach Kuźni. Wszak Adrian Sikora zmienił Waliczka. Nie wpłynęła jednak owa roszada, pomimo prób z obu stron, na sprawiedliwy podział punktów.