SportoweBeskidy.pl: Bardzo dużo zamieszania w ostatnim czasie u “Fiodorów” …
Henryk Jakubiec: Zgadza się. Wykonaliśmy dużo pracy, aby zostać w IV lidze i wszystko zakończyło się happy endem. Czynimy jednak jeszcze starania, by pozyskać wartościowych zawodników, by ta kadra była bardziej okazała.
 
SportoweBeskidy.pl: O problemach GKS-u mówiło się od dłuższego czasu, a tu zaraz startują rozgrywki … To tak jakbym umówił się z kobietą na 20:00 na randkę, a o 19:45, kiedy już jestem gotowy do wyjścia, powiedziałaby, że jednak nie przyjdzie. No, a następnie jednak chciałaby przyjść. 
H.J.: Można było tego uniknąć. Mieliśmy jednak problemy z niektórymi zawodnikami. Powiem tak, były wyższe roszczenia niż umiejętności i dlatego tak się zaczęło to później kuleć. Na szczęście zostali ci, którzy naprawdę chcą u nas grać. 
 
SportoweBeskidy.pl: Co się stało, że zobaczymy GKS Radziechowy-Wieprz w IV lidze?
H.J.: Bazujemy cały czas na tym, co dostajemy z gminy oraz na kibicach i ludziach, którzy wspierają klub. Czy będzie skromniej? Niekoniecznie, zawodnicy, z którymi jesteśmy umówieni, swoje dostaną. Tutaj nic się nie zmienia. 
 
SportoweBeskidy.pl: Klub z Radziechów stać na to, aby dograć jednak ten sezon do końca?
H.J.: Oczywiście, że tak. Po to to wszystko się odbywało. Nie będzie tak, że zagramy 2-3 mecze i nie będzie istotny dla nas wynik. Bez względu na wszystko gramy do końca, o najwyższe cele. 
 
SportoweBeskidy.pl: A co było takim pierwszym wydarzeniem, które ruszyło “domino” w nie takim kierunku, jakby wszyscy w Radziechowach chcieli?
H.J.: Przede wszystkim ta pandemia. Na wiosnę wzmocniliśmy kadrę, ale w połowie skończyły się treningi. Niektórzy odpuścili, poszli do innych klubów i zaczęły się schody na płaszczyźnie kadrowo-organizacyjnej. 
 
SportoweBeskidy.pl: Duma Żywiecczyzny, duma regionu - tak byliście określani w niektórych mediach. Czy słusznie, czy nie - nie oceniajmy tego, ale jakie były “grzechy” klubu, które doprowadziły do nie najlepszej sytuacji, mimo iż GKS naprawdę rozwijał się swego czasu prężnie. 
H.J.: Zarząd zrobił wszystko, co mógł, a nawet więcej. Od kiedy powołany został nowy zarząd, czyli od lutego, poczyniliśmy duże kroki do przodu, dlatego tutaj nie można nic zarzucić. Problem był z częścią zawodników. 
 
SportoweBeskidy.pl: Co teraz? Jak wygląda obecnie kadra GKS-u? Zakładam, że dla zawodników i dla trenera te wszystkie perturbacje również nie są komfortowe. 
H.J.: Sytuacja jeszcze nie jest klarowna, gdyż chcemy pozyskać jeszcze kilku zawodników. Odeszli od nas bracia Byrtkowie, ale to jeszcze nie jest pewne. Cień szansy, że wrócą jeszcze jest.
 
SportoweBeskidy.pl: Na chłodno, po tym zamieszaniu, naszła na prezesa jakaś refleksja, która mogłaby pomóc nie tylko innym działaczom, ale klubowi z Radziechów na przyszłość?
H.J.: Przede wszystkim nie należy się poddawać. Grunt to zjednoczyć lokalną społeczność i zebrać takich zawodników, którzy pozostaną lojalni mimo ewentualnego kryzysu. Cały czas jednak uważam, że mamy szansę na jesień coś ugrać, a zimą będziemy czynili starania, aby to jeszcze lepiej wyglądało.

SportoweBeskidy.pl: Reasumując – najgorsze za wami?
H.J.: Ja myślę, że tak. Chwilowy kryzys został przełamany, i cóż ... walczymy w sobotę!