Jeśli gospodarze myśleli poważnie o tym, aby „rekordzistom” napsuć krwi i uczynić dla nich rewanż trudnym wyzwaniem, to bielski zespół owe zakusy ostudził w sposób wybitny. Goście już w 5. minucie postarali się o prowadzenie, gdy Michał Marek pokonał bramkarza Constractu po uprzednim rozważnym wznowieniu Stefana Rakicia z autu. Krótko po kontynuacji gry od środka tego samego dokonał efektownym strzałem z woleja Sebastian Leszczak, co jasno określiło kierunek dzisiejszego pucharowego starcia.
 



Odpowiedź najaktywniejszego wśród miejscowych Luana z 7. minuty była niczym „łabędzi śpiew” lubawian, bo 120. sekund później Michał Kubik odnalazł drogę do siatki, a przewaga Rekordu 3:1 w obliczu rezultatu niedzielnego meczu w Cygańskim Lesie swoją wymowę i owszem miała. Jeszcze w 15. minucie sympatyków Constractu w dobry nastrój wprawił ponownie Luan, wszystko jednak powróciło do „normy”, gdy na otwarcie tym razem drugiej połowy skutecznością wykazał się Paweł Budniak. Tu na bliźniacze uznanie, co spokój w wykończeniu „Magica”, zasługuje idealna asysta autorstwa Leszczaka.

Prowadzenie 4:2 w zasadzie kwestię triumfatora rozgrywek rozstrzygało, aczkolwiek gospodarze zrobili wiele, aby przynajmniej u siebie nie dać się pokonać. Częstokroć budowali swoje akcje z manewrem wycofania golkipera, dochodzili do dogodnych pozycji strzeleckich. A w nich albo brakowało im futsalowego farta, albo też czujnością wykazywał się Bartłomiej Nawrat. Wynik ani drgnął i po raz 4. w klubowej historii puchar zgarnął zespół w biało-zielonych barwach Rekordu.