Żywiecki zespół, choć przed sezonem doznał sporego kadrowego przemeblowania, sobotnią rywalizację rozpoczął z ledwie jedną nową zawodniczką Aleksandrą Łagowską w składzie. Stabilizacja nie poszła jednak w parze z piłkarską jakością. Mitech od pierwszych minut częściej operował futbolówką, ale z przewagi optycznej wynikało niewiele. Dobrą okazję miała przed pauzą Angelika Gębka, podobnie Anna Zegan, ale świetnie dysponowana bramkarka Unifreeze Paulina Pilecka stawała za każdym razem na wysokości zadania.

Obraz starcia nie zmienił się po wznowieniu gry. Żywczanki atakowały, natomiast efekt ofensywnych prób był bliźniaczy, jak w premierowych 45. minutach. Ponowna szansa Gębki nie dała spodziewanego rezultatu, a gdy już piłka w siatce gospodyń zatrzepotała zaordynowany został rzut wolny na rzecz górzanek wobec pozycji spalonej strzelczyni. Do końca według takiego scenariusza wydarzeń Mitech nie zdołał nad przeciwniczkami wykazać swej wyższości.

Inauguracyjny punkt na trudnym terenie i występ „na zero w tyłach” to pozytywy dzisiejszej potyczki, z drugiej strony bardziej rutynowany żywiecki zespół winien beniaminka mimo wszystko pokonać, bo w Ekstralidze mocniejszych rywalek od ekipy z Górzna będzie znacznie więcej. I właśnie uczucie niedosytu podkreślił po meczu szkoleniowiec Mitechu Robert Sołtysek. - Powinniśmy wywieźć stąd pełną pulę, ale nie zagraliśmy tak, jak sobie zakładaliśmy - skwitował.