Jak na lidera przystało
Futsaliści Rekordu po raz pierwszy w tym sezonie do ligowego starcia podeszli w roli lidera. Swój status potwierdzili na placu gry w starciu z zespołem z Kamienicy Królewskiej.
"Rekordziści" do starcia z ekipą z Kamienicy Królewskiej podeszli niezwykle zmotywowani. Dowód? Gospodarze potrzebowali zaledwie 9 sekund, aby cieszyć się z prowadzenia. Efektowną i - co istotne - efektywną "solówką" popisał się Matheus. To jednak nie był koniec bramkowych "łupów" Rekordu - gospodarze byli głodni kolejnych. W 4. minucie Tomasz Lutecki golem zamknął akcję przeprowadzoną z Mikołajem Zastawnikiem.
Po fatalnym początku, coraz lepiej w Cygańskim Lesie zaczęli czuć się zawodnicy We-Metu, którzy mieli swoje okazje. Albo jednak w bramce Rekordu dobrze interweniował Krzysztof Iwanek, albo na wyżyny umiejętności w defensywie wspinali się Taras Korołyszyn i Zastawnik, W 15. minucie Rekord po raz trzeci cieszył się z trafienia. Tym razem na listę strzelców wpisał się Paweł Budniak po podaniu od Matheusa, a chwilę później stan na 4:0 podwyższył Gustavo Henrique po celnym strzale z dalszej odległości.
Po przerwie skuteczność lidera Futsal Ekstraklasy nie stała już na takim poziomie, jak w premierowej odsłonie spotkania. Niemała w tym zasługa dobrze dysponowanego bramkarza We-Metu. Goście pokusili się o trafienie kontaktowe w 35. minucie autorstwa Kewina Sidora. Jak się później okazało, bramka ta ustaliła losy potyczki.