- Nie da się ukryć, że ciężki okres za nami, poziom ligi mocno nas weryfikuje. Dostrzegam analogię do poprzedniego sezonu, kiedy jako beniaminek podobnie rozpoczęliśmy rozgrywki. Liczę że okrzepniemy równie szybko i zaczniemy zbierać punkty, bo za dobrze pracujemy i za mało nam do tego brakuje, żeby było inaczej. Mocno to wierzę - powiedział na łamach klubowej strony niepocieszony Dariusz Rucki, trener rezerw Rekordu. 

 

W młodych bielszczanach od początku widoczny był głód przełamania złej passy. W poprzednich czterech meczach "rekordzistom" brakowało często chłodnej głowy, aby dowieźć korzystny rezultat do końca vide ostatni mecz z Odrą. Gospodarze postawili wysoko poprzeczkę ornontowiczanom jeśli chodzi o intensywność gry, lecz przyjezdni nie zamierzali być jedynie bacznym obserwatorem boiskowych wydarzeń. Fakt posiadania piłki nie przełożył się jednak na liczbę stworzonych sytuacji. Tych w pierwszej części było niewiele. W 31. minucie Szymon Młocek próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem z 16. metrów - bezskutecznie. Riposta Gwarka przyszła chwilę później, gdy Jakub Sewerin wyprowadził drużynę z Ornontowic na prowadzenie po mocnym strzale. Jeszcze przed przerwą "rekordziści" mogli doprowadzić do wyrównania. Jakubowi KempnemuOlafowi Sobikowi zabrakło minimalnie więcej wyrachowania i szczęścia. 

 

Po zmianie stron wydawać się mogło, że "dwójka" Rekordu ruszy "z kopyta" w celu odmiany losów meczu. O dziwo, tak się nie stało. Gospodarzenie stworzyli sobie jedną groźniejszą sytuację, a miało to miejsce w 77. minucie po próbie Młocka. Istotny wpływ na ten stan rzeczy miała druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Adama Gibca ujrzana w 70. minucie. Finalnie jednobramkowa zaliczka Gwarka została przez gości dowieziona do ostatniego gwizdka sędziego.