I choć niespodziewanego rozstrzygnięcia można było się spodziewać, to rozmiar wyższości, którą gospodarze wykazali jednak zaskoczył. Już w 5. minucie obrońcy Spójni nie upilnowali Dawida Janoszka, który otworzył wynik spotkania. Przyjezdni dystans i owszem zniwelować usiłowali, ale byli w swych dążeniach nieskuteczni. Istotnie wyeliminowaniem przedstawiciela bielskiej „okręgówki” zapachniało w 42. minucie, kiedy to Jakub Kukuczka wysforował Piasta na prowadzenie dwubramkowe. Identyczny scenariusz kibice obejrzeli po zmianie stron, zebrzydowiczanie zdołali uratować honor, bo w 87. minucie Robert Janulek po akcji zespołowej uprzedził golkipera a-klasowicza, zamykając ciekawe starcie triumfem 4:1 i awansem Piasta do kolejnej rundy rozgrywek pucharowych.

Spory wpływ na taki przebieg wydarzeń w sobotnie popołudnie miała niekompletna kadra Spójni. Zabrakło m.in. głównego „żądła” Tomasza Mrówki, a tuż przed meczem podczas rozgrzewki urazu nabawił się lider linii pomocy Sebastian Nowak. – Staraliśmy się wypaść jak najlepiej w składzie, jaki mieliśmy dyspozycji, ale zwłaszcza w obronie popełnialiśmy sporo kosztownych błędów – komentuje Grzegorz Sodzawiczny, szkoleniowiec Spójni. – Puchar nie był dla nas priorytetem, rywal przeszedł do następnej rundy zasłużenie, bo był bardziej skuteczny – dodaje opiekun przegranych.