
Jedni wierzyli do końca, drudzy... już nie wierzą
Niebywały zwrot akcji przyniosło środowe starcie derbowe w Łękawicy. Miejscowy Orzeł triumfując odetchnął z ulgą, goście z Landeka ostatecznie pożegnali się z marzeniami o tym, by bić się na finiszu sezonu o IV-ligowy prymat.
Godzinę rywalizacji to Spójnia zamknęła w świetnym nastroju, strzelając bramki na wagę prowadzenia 3:1. Nie był to jednak koniec emocji. – Ciężko myśleć o zwycięstwie, gdy przegrywa się 1:3 z takim przeciwnikiem. Zwieszania głów jednak po naszej stronie nie było. Po raz kolejny okazało się, że trzeba wierzyć do samego końca. Spójnię zgubiło to, że chciała zdobywać kolejne gole, my ją wówczas kontrowaliśmy – opisuje Seweryn Kosiec, trener Orła, który w imponującym stylu odwrócił losy meczu i wygrał efektownie 5:1.
Do domowego skalpu walnie przyczynił się raz po raz nieuchwytny dla rywali autor „czteropaka” Robert Mrózek, ale i gol wychowanka Orła Tomasza Biółki dający przewagę 4:3 miał swą wartość. – Radość jest w tym przypadku podwójna. Ta wygrana na pewno wpłynie na cały zespół pozytywnie. Życzyłbym sobie, aby ten charakter był częściej widoczny na boisku – konkluduje szkoleniowiec ekipy z Łękawicy.
Rozczarowanie dało się odczuć za to w szeregach pokonanych. – Jest to oczywiście spory zawód. Przy prowadzeniu 3:1 uznaliśmy najwyraźniej, że wygramy na stojąco, a przeciwnik nie mający nic do stracenia dzielnie walczył – komentuje trener landeczan Krystian Odrobiński, który przyznaje, że Spójnia de facto sama wykluczyła się z walki o IV-ligowe mistrzostwo. – O awansie jeszcze niedawno gdzieniegdzie dało się słyszeć, teraz nie ma na to już żadnych widoków – dopowiada.