Chorzowianie postawili w meczu z Rekordem wszystko na jedną "kartę". Nie kalkulowali, nie skupili się na defensywie, tylko zagrali odważnie w ofensywie. Czy to przyniosło im zamierzony rezultat. No nie, choć Rekord miał też trochę szczęścia. Raz na przeszkodzie gospodarzom stanął słupek, a następnie dobrą interwencją wykazał się Krzysztof Iwanek. 

 

"Rekordziści" przetrzymali jednak ofensywny napór gospodarzy i sami wymierzyli cios, który w ich przypadku - pozostając w nomenklaturze bokserskiej - "doszedł". W 9. minucie Matheus wykorzystał dogranie od Stefana Rakicia i otworzył rezultat spotkania. Później byliśmy świadkami czegoś, o czym zwykło się mawiać "efektem domina". Rekord bezlitośnie sięgał po kolejne bramki, a Clearex był zupełnie bezbronny. W 13. minucie Michał Kubik zrobił pożytek z dogrania od Pawła Budniaka. 15. minuta to gol Michała Marka, który został obsłużonym dobrym podaniem od Rakicia. Przy trafieniu na 4:0 ponownie na listę strzelców wpisał się Matheus, a tuż przed przerwą piękną bramką popisał się Marek. 

 

Owszem, tempo meczu nieco spadło po przerwie, ale nie oznacza to, że biało-zieloni odpuścili szarżę po kolejne bramkowe "łupy". W 33. minucie było już 6:0, gdy Matheus dopełnił "formalności" po asyście Marka. Następnie do siatki Clearexu trafiali dotychczasowi asystenci - Budniak i Rakić. W 40. minucie wynik na 9:0 uderzeniem z woleja ustalił Artur Popławski.