Soła od początku przejęła inicjatywę. W 3. minucie przed szansą zdobycia gola stanął Mateusz Balcarek, ale jego strzał z 7. metra po dośrodkowaniu z prawej strony okazał się niecelny. W podobnej sytuacji chwilę później znalazł się Filip Balcarek, który nie zdołał skutecznie wykończyć podania młodszego brata. Gospodarze niemal przez cały czas znajdowali się przy piłce i próbowali otworzyć wynik spotkania. W 30. minucie rzut wolny egzekwował Tomasz Franusik, jego centra minęła wszystkich zawodników zgromadzonych w polu karnym Górala i znalazła się na linii bramkowej. W ostatniej chwili stracie bramki zapobiegł Michał Kajzar, zastępujący dziś etatowego golkipera istebnian Dawida Sewastynowicza. Po jego interwencji zawodnicy Soły nie mogli uwierzyć, jakim cudem ta akcja nie zakończyła się golem.

- Mecz toczył się w pierwszej połowie pod dyktando gospodarzy. My nie mogliśmy się dostosować do grząskiej murawy i gry przeciwnika, który miał wielką przewagę. Na szczęście przetrwaliśmy, a później gra już się wyrównała - zakomunikował po meczu Dariusz Rucki, szkoleniowiec Górala.
 


Początek drugiej odsłony miał rzeczywiście zupełnie inne oblicze. Przyjezdni zaczęli zagrażać bramce Andrzeja Nowakowskiego, szczególnie ze stałych fragmentów gry. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy były sytuacje stworzone przez Górala w 60. i 65. minucie. W pierwszej z 20. metrów strzelał Szymon Glet, ale Nowakowski odbił strzał na słupek i złapał piłkę. Druga to już gol zdobyty głową przez Mirosława Łacka. Stoper beniaminka idealnie uderzył piłkę zagraną z rzutu rożnego przez Bartłomieja Ruckiego. Bramkę dla Soły, bo i tej miejscowi kibice w końcu się doczekali, przyniósł także stały fragment gry. Piotr Błasiak bezbłędnie uderzył z rzutu wolnego z 25. metrów, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Goście próbowali odpowiedzieć, m.in. w dogodnej sytuacji pomylił się Andrzej Kąkol, kiedy to w 85. minucie jego strzał głową z 5. metrów minął cel.

- Czujemy niedosyt. To kolejny mecz, w którym przeważamy, ale nie potrafimy tego udokumentować bramkami - powiedział po meczu rozczarowany Jarosław Grygny, trener Soły.